Mleczna biel mgły ustępuje szybko błękitowi nieba, odsłaniając wzgórza, za którymi leżała kiedyś wieś. Idziemy błotnistą aleją, którą tworzy wysoka rudbekia naga, całkiem uschnięta już o tej porze roku. Mali artyści wykorzystali ją jako stelaż dla swych misternie wyplecionych pajęczyn.
San |
Już od pierwszych kroków towarzyszy nam aura tajemniczości spotęgowana przez mgły unoszące się nad doliną Sanu. Mistrzowsko wyplecione pajęczynki wyglądają jak w galerii konkursowej, która większa, która bardziej symetryczna i efektowna.
Rudbekia naga w oryginalnej ozdobie |
Na polanie dostrzegamy stado jeleni przypominające nam o tym, że ten kawałek świata nie należy już do człowieka. Mija dłuższa chwila zanim orientują się, że celujemy prosto w nich swoimi aparatami. Speszone chowają się w zarośla.
Stado jeleni |
Docieramy do opuszczonej wsi w Bieszczadach - Tworylne. Przed wysiedleniami mieszkali tu głównie Huculi.
Aleja do nieistniejącego dworu |
Aleja starych drzew niemal symbolicznie wprowadza nas w opuszczoną krainę. Ruiny stajni i stodoły dają szkielet wyobrażeniom o tym, jak kiedyś wyglądało tu życie. Dwór usytuowany był w centralnym miejscu wioski, bo na przeciwko cerkwi. Jak na większą miejscowość przystało, funkcjonował w niej młyn wodny, były też stawy dworskie, a ludność trudniła się głównie pasterstwem.
Ruiny w Tworylnem |
Ruiny stodoły |
Musimy uważnie patrzeć pod nogi, bo można znaleźć dziurę w ziemi, może pozostałości po studniach.
Dzwonnica na cerkwisku |
Schody do dawnej strażnicy niemieckiej |
Piwnica dawnej strażnicy niemieckiej |
W ciągu kilkugodzinnego spaceru spotykamy tylko jednego, samotnego turystę. Możemy delektować się ciszą i spokojem w odosobnieniu.
Przestrzenią karmię serce |
Na cmentarzu zachowało się niewiele nagrobków mocno zdewastowanych. Drzewa stoją przy krzyżach jak dobry duch strzegący tego miejsca, rozweselając atmosferę żółtymi liśćmi.
Cmentarz w Tworylnem |
Czas kierować się już w stronę domu, ale po drodze mamy w planie jeszcze kilka punktów. Jednym z nich jest cerkwisko w Wołkowyji, gdzie została dzwonnica i kilka nagrobków.
Dzwonnica na cerkwisku w Wołkowyji |
Na cmentarzu w Wołkowyji |
Solina |
Cerkiew miała szanse być przejęta przez kościół katolicki po wojnie, jednak władze do tego nie dopuściły i w efekcie popadła w ruinę.
W Średniej Wsi znów widzimy tylko dzwonnicę, jak w wielu miejscowościach na tym obszarze.
Dzwonnica na cerkwisku w Średniej Wsi |
Murowaną cerkiew w Średniej Wsi rozebrano w latach 50-dziesiątych, a jeden z robotników uczestniczących w akcji spadł i zmarł. Czyżby to jakiś znak?
Dzwonnica na cerkwisku w Średniej Wsi |
Modrzewiowy kościółek w Średniej Wsi był kiedyś tylko kaplicą dworską zamożnego rodu Balów, ale z czasem przekształcono go w kościół.
Kościół w Średniej Wsi |
Dopełnieniem naszej wycieczki po wysiedlonych wsiach Bieszczad, będzie wizyta w sanockim skansenie, gdzie zobaczymy jak mieszkali ludzie przed wojną. Ale o tym za chwilę ...
Przepiękna fotorelacja z wycieczki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten nasz kraj...
OdpowiedzUsuńKiedyś tam spałem na bazie studenckiej. Pamiętam tę ciszę i spokój. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wstrzeliliście się w dobry czas z wyjazdem, i pogoda piękna, i kolory jesieni.
OdpowiedzUsuńZ tym większym zainteresowaniem czytałam i oglądałam zdjęcia, bo nie byliśmy w tych miejscach; pozdrawiam.
Piękne zdjęcia. Kolejny raz udowadniasz że u nas jest cudownie!!
OdpowiedzUsuńJakie ciekawe miejsce, a w tej jesiennej scenerii dodatkowo prezentuje sie bardzo tajemniczo.
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Podoba mi się Twój styl, idealnie opisuje nostalgiczny klimat tych miejsc... Zdjęcia również piękne.
OdpowiedzUsuńTworylne to jeden z celów na moje kwietniowe Bieszczady :) Czy te ruiny strażnicy niemieckiej są przy drodze czy gdzieś z boku?
OdpowiedzUsuńW kwietniu przydadzą się buty odpowiednie na błoto ;) Ruiny strażnicy są bardzo blisko cerkwiska kierując się w stronę cmentarza, nie są przy drodze. Z drogi będziesz widział resztki stajni i aleję drzew, to dzwonnica i strażnica są mniej więcej w tym rejonie tylko trzeba ominąć rozlewisko bobrów. A cmentarz troche wyżej oddalony. A i lepiej patrzec pod nogi, bo można wpaść do dziur po piwnicach czy studni.
OdpowiedzUsuńBieszczad straciły bardzo wiele po wysiedleniach z lat 45-47. Brak już Bojków i Łemków, gospodarzy potrafiących okiełznać harde góry. Władze i nowi osadnicy zniszczyli wiele cerkwi, kapliczek. Wsie, które nie spłonęły podczas walk WP z UPA rozebrano na opał.. Idąc od wschodniej części Beskidu Niskiego po granicę Polski z Ukrainą można trafić niemal na pustynię osadniczą, zagospodarowaną ponownie przez przyrodę, po kilku wiekach przerwy..
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, świetny wpis!
Wieś biorąc pod uwagę krajobraz prezentuje się przepięknie, ale prowadzenie gospodarstwa, produkcji w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie proste ;/
OdpowiedzUsuń