tło

wtorek, 26 kwietnia 2016

Chęciny

Na horyzoncie pojawiają się majestatyczne wieże znanego, i bardzo charakterystycznego zamku. Zbliżamy się do Chęcin.
Ruiny zamku królewskiego z 2. połowy XIII wieku

Niedzielne popołudnie przyciągnęło w te wyjątkowe miejsce rodziny z dziećmi, co zniechęca nas do wejścia na teren ruin, gdzie stoi kolejka po bilety. Obchodzimy więc zamkowe wzgórze dookoła na stromym zboczu, wpatrując się w daleki widok sięgający Gór Świętokrzyskich.
Widok na Chęciny ze wzgórza zamkowego

Zamek stanowił kiedyś rezydencje dla wielkich dam, w tym królowej Bony. Gdy wykorzystano go jakie więzienie, do lochów trafił nawet przyszły Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego.

Ruiny zamku przypominają o czasach świetności, kiedy to Chęciny były miastem królewskim. Uważane są za kolebkę polskiego parlamentaryzmu - Władysław Łokietek zwołał walny zjazd wszystkich ziem, który dał początek przyszłym sejmom.



Schodząc ze wzgórza, mijamy kosciół św. Bartłomieja.

Późnogotycki kościół św. Bartłomieja

Chęciński rynek wygląda na dosyć przyjemny, choć na moje wymagające oko brakuje na nim większych drzew, które dałyby zbawienny cień w lecie.

Rynek w Chęcinach

W Chęcinah znajdują się dwa klasztory. Jeden z nich miał bardzo nietypową historię.

Zespół klasztorny Sióstr Bernardynek

W burzliwych czasach zaborów, klasztor franciszkanów został skasowany, a w jego pomieszczeniach urządzono fabrykę marmuru oraz więzienie, które przetrwało tu aż 110 lat. W latach 60. XX wieku, sytuacja dawnego klasztoru wcale się nie poprawiła, bowiem przeznaczono go na hotel i restaurację! Trudno sobie wyobrazić, że w kaplicy św. Leonarda znajdował się koktajlbar ... biesiadnicy pewnie nie zdawali sobie sprawy, że bawią się na kryptach.
Kościół i klasztor Franciszkanów ufundował król Kazimierz Wielki w 1368 roku
Kościół i budynki klasztorne zostały zwrócone zakonnikom dopiero w 1991 roku. Zaskakujące, prawda?
Zespół klasztorny Franciszkanów

Jaką historię kryją pozostałe kościoły regionu? Jedziemy się dowiedzieć.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Zamek w Sobkowie

Wioska Sobków, była kiedyś miastem, a o czasach jej świetności przypominają ogromne pozostałości zamku.


Budowla trafiła w ręce prywatne i dzięki temu odzyskała swój blask. Częściowo została wyremontowana i przystosowana do obsługi turystów. Byliśmy zachwyceni, że ktoś zrobił to naprawdę ze smakiem, z dbałością o każdy szczegół. Nie ma tutaj ani grama kiczu czy komercji.


Fortalicja sobkowska wzniesiona została na lewym brzegu rzeki Nidy w latach 1560–1570. Pierwotny zamek zastąpiony był przez wczesnoklasycystyczny pałac.
Pozostałosci pałacu
Pomiędzy odnowionymi budynkami pozostały ruiny pałacu, które dodatkowo nadają charakter temu miejscu. Zadbany ogród z oczkiem wodnym i łabędziami dopełnia obraz.



W ciężkich murach mieści się obecnie hotel, restauracja, stajnia i powozownia z zabytkowymi dorożkami. A to wszystko utrzymane konsekwentnie w jednym stylu.
Restauracja Rycerska



Za Sobkowem ściągnęło nas z głównej drogi w jakieś pola, bo jak tu się opszeć tak kusząco wyglądajacym ścieżkom?


Przyjemnie by tu było przejechać się rowerem, tak przed siebie, gdzie drogi poniosą.
Wężowa dróżka wije się romantycznie z muzyką szelesczących traw wkoło.


Czas zdobyć kolejny świętokrzyski zamek.


środa, 20 kwietnia 2016

Mokrsko i Sobków w dolinie Nidy

Za Jędrzejowem otwiera się przed nami świętokrzyska przestrzeń, usiana ciekawą architekturą sakralną i obronną.
Kościół w Mnichowie pw. św. Szczepana Diakona prawdopodobnie z lat 1765–1770
Po kresowych cerkwiach czas poznać nasze katolickie kościoły, w różnych formach. Ten w Mnichowie jest  prawdopodobnie jedynym ocalałym w Europie kościołem drewnianym z wystrojem rokokowym.  Zaskoczyło mnie, że znajdują się pod nim murowane podziemia, w których jeszcze kilkanaście lat temu odbywały się nabożeństwa.

Cmentarz w Mokrsku Dolnym

Przed kolejną miejscowością leży cmentarz ze starymi figurami. Do nosa wdziera sie okropny zapach, czyżby spod ziemi? Wolimy nie wiedzieć i szybko wracamy do samochodu.
Mokrsko Dolne - kościół pw. Wniebowzięcia NMP

W Mokrsku Dolnym zachowało się kamienne romańskie prezbiterium przy kościele, a także drewniana dzwonnica.

Drewniana dzwonnica przy kościele w Mokrsku Dolnym
Dojrzewajace kasztany ustawiły się idalnie jako tło dla przydrożnej figury świętego.

W sąsiednim Mokrsku Górnym trafiamy do ruin późnogotyckiego zamku. W jego zachodniej części znajdował się budynek mieszkalny o imponujących czterech kondygnacjach oraz 300 m² powierzchni. Do tego można sobie wyobrazić fosę i otaczające mury obronne - och na pewno budowla robiła wrażenie w tamtych czasach, a i teraz ma swój czar.
Mokrsko Górne
Niedzielny poranek zazwyczaj jest cichy, a tutaj jest jeszcze bardziej spokojnie, jedynie drzewa szumią, może o zamierzchłych latach.
Ruiny zamku wzniesionego w latach 1519–1526

W ruinach zamieszkały bociany, przynajmniej im przydał się ostatek muru i ma teraz motywację, żeby przetrwać, a nie załamać w beznadziejności przemijania.


Nostalgiczna droga od zamku prowadzi nad rzekę Nidę.


A nad rzeką rozłożył się Sobków, dawne miasteczko. Najpierw rzucamy okiem na kościół, a potem wchodzimy spacerkiem na wzgórza, z których oczekujemy zobaczyć panoramę okolicy. 

Kościół w Sobkowie był wcześniej zborem ariańskim braci polskich, a od 1570 roku, po przebudowie, użytkowany jest jako kościół.
Sobków

Akurat zaczynała sie msza, więc tylko przelotnie zerknęliśmy do środka, zeby nie przeszkadzać.
Kościół św. Stanisława w Sobkowie

Idziemy na spacer na wzgórza piętrzące się wzdłuż wsi.
Wrześniowe słońce leniwie nas ociepla i przypomina z sentymentem, że lato tak szybko uciekło. 
Pola obsiane zielonym nawozem kwitną jak na wiosnę, ale uschłe trawy dają znać o wczesnej jesieni, równie suchej jak lato.

Na szczycie wzniesienia mamy dolinę Nidy jak na dłoni! Rzeka wije się niepokornie pośród równiny, a na choryzoncie majaczą garby świętokrzyskiej krainy.

W Sobkowie jest jeszcze jedna niebanalna atrakcja, ale należy jej się dłuższy opis, więc zapraszam na ciąg dalszy w kolejnej notce.

sobota, 16 kwietnia 2016

Jędrzejów

Świętokrzyskie z naszych poprzednich wyjazdów kojarzyło nam się z monumentalnymi kościołami i przemijającymi ruinami zamków i dworów. W jesienny weekend postanowiliśmy sprawdzić, czy południowa część tego województwa również przedstawia się w podobnych klimatach. Wyruszyliśmy pod wieczór, żeby przenocować gdzieś w pobliżu naszego pierwszego celu, a zaraz o świcie zacząć zwiedzanie. W ten sposób wykorzystamy krótki dzień maksymalnie.



Budzimy się otoczeni mgłą, gęsto oblepiającą szyby samochodu. Wcale mi to nie pomaga obudzić zaspane oczy. Ale Andrzejowi nic nie przeszkadza i zawozi nas pod klasztor w Jędrzejowie, gdzie idziemy na mszę.

Ciężkie, średniowieczne mury przebijają zza mlecznej poświaty. Wpatrzona w szary obraz wybija mnie z zamyślenia ponure krakanie stada wron, które właśnie wzbiło się w powietrze. 


W środku kościoła niewiele światła wpada przez małe okna, a lampy rzucają tylko wątły blask na surowe ściany z kamienia. Mnich z szelestem sutanny przemyka przez nawę główną, by rozpocząć msze, tak jak dziesięć wieków temu. No może niezupełnie tak samo, bo nie po łacinie.


Historia pierwszy raz usłyszała o Jędrzejowie, który wtedy nazywał się Brzeźnicą, gdy został założony klasztor cystersów, jako pierwsze opactwo w Polsce. W XII wieku zakonnicy przybyli, aż z Francji i prowadzili pierwszy w Polsce szpital przyklasztorny.



W późniejszych wiekach klasztor przeszedł modernizację, do pracy zaproszeni zostali najlepsi artyści w tym Wit Stwosz. 

W czasach zaborów konwent został skasowany, budynki zniszczył pożar, a Jędrzejów utracił prawa miejskie. Znamy już tą historię z innych miejsc... Cystersi wrócili do Jędrzejowa dopiero w 1945 roku.
Archiopactwo cystersów
W kościele znajduje się relikwiarz błogosławionego Wincentego Kadłubka, gdzie spędził ostatnie pięć lat życia. Kadłubek zrezygnował z biskupstwa krakowskiego i pieszo udał się do zakonu w Jędrzejowie.


W klasztorze cystersów przez pewien czas mieszkał Tadeusz Kościuszko wraz z wojskiem, przygotowując się do bitwy.


Wiekowe graffitti na murach archiopactwa
W Jędzrzejowie czeka na nas jeszcze jedna atrakcja. W tym niewielkim miasteczku, w muzeum niejakich Przypkowskich, o których pewnie mało kto słyszał, znajduje się największa w Europie i trzecia co do wielkości na świecie kolekcja kolekcja zegarów słonecznych!



Wiec kim byli Przypkowscy, że pozostawili po sobie tak imponujące zbiory? Okazuje się, że posługiwali się jednym z najstarszych herbów rodowych Polski - Radwan. Ród ten wydał kilka bardzo nieprzeciętnych osobowości. Np. Przypkowski jako jeden z pierwszych w Europie, uwolnił z pańszczyzny chłopów w swoich dobrach, uznając ich za ludzi równych sobie.



  Biblioteka starodruków

Jan Józef Przypkowski był astronomem, co nie przeszkadzało mu też studiować filozofii, zaprojektował zegar słoneczny na kościele Mariackim w Krakowie w 1740 roku. Ponad wiek później, Feliks Przypkowski również oddał się z zamiłowaniem kosmicznej nauce. Po pracy w zawodzie lekarza, studiował dawne dzieła gnomoniczne i konstruował na podstawie zawartych w nich opisów modele zegarów słonecznych, których wykonał ponad 50, a nawet zbudował prywatne obserwatorium astronomiczne. Ale to nie koniec jego pasji... Zajmował się numizmatyką, mineralogią, meteorologią, fotografią, bibliofilstwem, zbierał ekslibrysy, osobliwości przyrody oraz pamiątki związane z historią regionu I nie wiem jakim cudem miał jeszcze czas udzielać się społecznie.

Jego syn Tadeusz odziedziczył pasję, zegary słoneczne, które stworzył, możemy oglądnąć na Zamku Królewskim w Warszawie, na ratuszu w Sandomierzu, przed Pałacem Kultury w Warszawie, a także zespół siedmiu zegarów słonecznych na budynku obserwatorium astronomicznego w Greenwich.




Zbiór pamiątek związanych z kuchnią – przeszło 2 tysiące obiektów - to efekt jednej z licznych pasji pierwszego dyrektora Muzeum Tadeusza Przypkowskiego.


Kurdybany - tapety ze skóry

Jedyne co mnie irytowało podczas zwiedzania, to Pani Kustosz, która najwidoczniej niecierpliwiła się, gdy zbyt długo przyglądałam się eksponatom, mimo, że byliśmy jedynymi zwiedzającymi.




Za kamienicą Przypkowskich, w ogrodzie znajduje się przedłużenie kolekcji zegarów. Schodząc w wzdłuż kaskadowej fontanny odkrywamy kolejne okazy wśród kwietnych rabat.


Jędrzejów

Z Jędrzejowa odjeżdża wąskotorowa "Ciuchcia-Express Ponidzie", my jednak kontynuujemy zwiedzanie swoimi, nietypowymi ścieżkami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...