tło

środa, 6 kwietnia 2016

Co straszy w Moroczynie

W kresowej wiosce Moroczyn, wita nas zabawny szyld:
Wioska strachów, to projekt dla dzieci, współfinansowany jest przez Szwajcarię, a co naprawde straszy w Moroczynie? Majestatyczne ruiny dworu.


Ruiny dworu w Moroczynie

Dwór przetrwał II wojnę światową. Mieścił się w nim Państwowy Ośrodek Maszynowy, później był siedzibą szkoły podstawowej, a obecnie jest własnością prywatną. Znamy już podobną historię z innych miejsc ...
Sytuację podsumuję słowami Tadeusza Chrzanowskiego:  "Są sprawy nieodwracalne i nie trzeba z tego powodu ani patetyzować, ani rozpaczać. Ale wolno sobie pozwolić na odrobinę sentymentu." I tego sentymentu na moim blogu nie brak.


Moroczyn


Ów pan Chrzanowski miał przyjemność mieszkać w moroczyńskim dworze i dokładnie opisał to miejsce. Szczególnie zaciekawiło mnie jego podejście do dworu w kontekście tak modnej ostatnio samwystarczalności. Cytuję: "(...) rozmaite funkcje i system owej gospodarki zamkniętej, która z folwarku tworzyła jednostkę społecznie i ekonomicznie w pewnym sensie zamkniętą. W dawnej polszczyźnie określenie "dwór" stosowano częściej do tej całości niż do mieszkalnego budynku, który zwano domem pańskim." Sprytnie to wszystko musiało być pomyślane.
Opuszczony dwór w Moroczynie
Zostawiamy sentymentalny Moroczyn, jeszcze zerkając na  uroczą kapliczkę po drodze. 


W Szpikołosach drewniana cerkiew przypomina o historii jaka rozegrała się w tym regionie. Pod zaborem rosyjskim, ludność unicka została zmuszona przez władze na przejście na prawosławie. Ale wierni nie zawsze ulegli łatwo nakazom - bronili cerkwi i swojej religi za co zostawali bardzo surowo ukarani i nie wszyscy to przeżyli.


Dawna cerkiew w Szpikołosach z 1801

Po odzyzkaniu niepodległości przez Polskę, cerkiew w Szpikołosach została przejęta przez rzymskich katolików, a podczas kolejnej wojny na krótko trafiła z powrotem w ręce grekokatolików. Na szczęście przetrwała te wszystkie zawirowania i prezentuje się na prawdę dobrze również w środku.


Dawna cerkiew w Szpikołosach
Łagodny zarys swobodnie pofalowanych pól wpływa kojąco I zapewnia chwilę wyciszenia pomiędzy intensywnym zwiedzaniem tego regionu obfitującego w ciekawe miejsca. 






7 komentarzy:

  1. Falujące pola... cudownie :) Cerkiew ocalała - super, czego nie można powiedzieć o owym dworze :( A gdy słyszę (czytam) "przeszedł w ręce prywatne" (lub coś w tym sensie) to aż coś mi się robi :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jak przechodzi w ręce prywatne, to zostaje uratowany, po prostu różnie bywa, jeśli są to nieodpowiednie ręce ...

      Usuń
  2. Pieknie opisane zdjęcia fantastyczne pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Baaaardzo ciekawe miejsce - owszem patos i tragizowanie są zbędne ale dworków szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze szkoda niszczejących zabytków, ale tak jak piszesz - tragizowanie na nic się zda. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Patrząc na te ruiny dworu przez pierwszy moment pomyślałam, że byłaś we Włostowie. Ruiny wyglądają bardzo podobnie..niestety

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...