tło

niedziela, 26 czerwca 2016

Beskid Sądecki z Eliaszówki do Piwnicznej-Zdroju

Promyk słońca nieśmiało zajrzał do pokoju przez okno. Mój zaspany umysł, był na tyle przytomny, by przekalkulować, że jasny blask za szybą oznacza brak porannej mgły i można już wyruszyć na szlak. Szybciutko spakowałam coraz lżejszy plecak, zaparzyłam kawę do termosu i śniadanie zjadłyśmy z Sandrą na świeżym powietrzu pod Bacówką na Obidzy.


Nie tylko my postawiłyśmy pierwsze kroki na tej górskiej trasie, ale po kilkunastu metrach szlaki się rozeszły i zostałyśmy same w drodze na Eliaszówkę.

Szeroka, leśna ścieżka rozwidlała się dosyć często, przez co musiałyśmy mieć baczne oko na oznakowania. Gdzieniegdzie kałuże rozjeżdżone były kołami pojazdów, może to quady których tak nie znoszę, gdy zakłócają ciszę w takich miejscach.

Wieża widokowa na Eliaszówce
Wejście na Eliaszówkę było dosyć proste i przyjemne, zanim się obejrzałyśmy, wyłoniła się przed nami wieża widokowa.


Zza bezlistnych drzew majaczył obraz ośnieżonych szczytów Tatr. Wierzchołki nie miały zamiaru pokazać się zza obłoków, obnażając jedynie niższe partie, jakby chciały tylko potwierdzić, że tam są, ale jak chcemy je zobaczyć, to musimy bardziej się pofatygować i pojechać do Zakopanego.

Spod wieży zostało nam do przejścia jeszcze 10 km do Piwnicznej-Zdroju. Krajobraz Beskidów jest bardziej jednorodny niż wczorajsze Pieniny. Łagodnie pofalowane pasma zielenią się futerkiem z drzew, nie grożąc ostrymi skałami tak częstymi w Pieninach.

 
Zrobiłyśmy sobie dłuższy odpoczynek w Chacie Magóry. Drewniana chata kryje w swym wnętrzu bardzo indywidualny wystrój z charakterem. Oprócz noclegów i jazdy konnej, można skorzystać tu z domowej kuchni, na którą oczywiście się skusiłyśmy.
Chata Magóry
Nie było łatwo wybrać spośród ciekawych dań - pierogi z pokrzywą, czy z bobem i miętą. Decyzja padła na farsz z soczewicy i grzybów.

Gospodarz krzątał się przy tradycyjnie opalanej kuchni, podczas gdy my wsłuchiwaliśmy się w rozmowy gości i chłonełyśmy klimat półek uginających się od książek, starej muzyki sączącej się po cichu w kącie i bujanego fotela co nóż zajmowanego przez kogoś.
Nie wiem czy to góry tworzą takie miejsca z klimatem, czy te miejsca tworzą klimat gór. Nieważne, na razie snujemy plany kolejnej wycieczki, podczas której zanocowałybyśmy właśnie tutaj.
Obiadek smakował wyśmienicie, choć porcja o połowę mniejsza niż pod Durbaszką, ale to kiepskie porównanie, bo w chyba nikt nie daje tak suto na talerz jak właśnie tam.


Trasa, którą dziś idziemy to również szlak konny. Moja dawna pasja jeździecka obudziła się na widok rajdu konnego, który też zrobił sobie przerwę w Chacie na Magórach.

Zima w górach jest jak zawsze uparta.  Placki śniegu leżą jeszcze na północnych stokach płacząc topniejącymi łzami. Za to wiosna też ma charakterek i nic sobie z tego nie robiąc, obsypuje białym kwieciem dzikie tarniny.


Zaczynamy mijać luźno rozrzucone zabudowania, a w dole widzimy już  dolinę Popradu, wzdłuż której rozciąga się Piwniczna-Zdrój.
W tych trudnych warunkach górskich mieli hart i odwagę żyć tzw. Czarni Górale - grupa polskich Górali Karpackich najbardziej wysunięta na wschód.


Zejście do Piwnicznej-Zdroju jest dość strome i monotonne. Nie chciałabym tędy wchodzić na Eliaszówkę. Nad Popradem spotykamy się z Andrzejem, który jeździł swoimi ścieżkami, ale tutaj nasze plany się zjednoczyły. 

Ruiny zamku w Rytrze
Kierujemy się już z powrotem do domu, ale wstępujemy jeszcze do ruin zamku w Rytrze. Płacimy za parking i spacerkiem wspinamy się na zamkowe wzgórze wzdłuż wartkiego potoku, który przez lata wyżłobił głęboki jar.
Zamek jest częściowo odrestaurowany i roztacza się z niego widok na całą, popradzką okolicę, którą żegnam z sentymentalnym uśmiechem.



11 komentarzy:

  1. Drewniana chata w górach, domowa kuchnia i milion książek.... ja kcem tam zimować!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chata Magóry zauroczyła mnie całkowicie. Niesamowity klimat i cudowne miejsce, które polecam odwiedzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie reklamuj Sandra, bo następnym razem jak tam pojedziemy to będzie kolejka, żeby w ogóle wejść ;)

      Usuń
    2. Masz rację ;)I tak było sporo ludzi..

      Usuń
  3. Chata wymiata. Trzeba będzie dokonać eksploracji tych terenów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To gaka wzajemna magia ludzi, gór i miejsca swoiste sprzężenie zwrotne dodatnie. Piękne góry, przyciągajà pięknych ludzi, którzy tworzą piękne miejsca, przez co góry robią się jeszcze piękniejsze, przyciągając jeszcze więcej pięknych ludzi itd... może trwać do końca świata.

    Ten parking na dole w Rytrze jest płatny?! Czy wyjechaliście na górę? Bo jak byłem tam, to nie płaciłem, no ale to jakiś czas temu było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne podsumowanie!
      Jak byłam w Rytrze 4 lata temu to też był bezpłatny, a teraz ten na dole kosztuje chyba 5 zł, jeśli dobrze pamiętam. Też się na początku oburzyłam, ale w sumie turyści przyjeżdżają do tej atrakcji i odjeżdżają nie zostawiając nic, najwyżej śmieci. A tak to przynajmniej ktoś miejscowy sobie zarobi i te pieniądze zostaną w regionie. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Piekna relacja i zdjecia :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chata z ,,duszą" - fantastyczne miejsce :)
    Widok pofalowanych, porośniętych lasem wzgórz to jeden z moich ulubionych widoków :)
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...