tło

niedziela, 15 marca 2020

Skansen w Sanoku przez Pogórze Przemyskie, Międzybrodzie i Bezmiechową

25.03.2018


Po zimowych szarugach, gdy tylko pojawiło się pierwsze bardziej wiosenne słońce, wyruszyłam gdziekolwiek, choćby niedaleko, choćby na chwilę. Korzystając ze świątecznej Niedzieli Palmowej, cel padł na sanocki skansen, żeby przyjrzeć się z bliska polskim tradycjom. Jednak nie było
łatwo tam dojechać, gdyż trasa biegła tak malowniczymi drogami Pogórza Dynowskiego, że na każdym zakręcie chciało się zatrzymać i uwiecznić widok.


Pierwsza szersza panorama pojawiła się już po wjechaniu w okolice sanktuarium w Jodłówce. Czysto błękitne niebo kontrastowało z ostatnimi połaciami bielutkiego śniegu. Wjeżdżamy do wioski mostków - Łopuszki Wielkiej, po lewej stronie niewielki strumień oddziela domy od drogi głębokim jarem. Zjeżdżamy teraz zakrętasami w dół, żeby w Dubiecku przekroczyć San. Nie jest to typowa, ani nie najszybsza droga do Sanoka, ale każda okazja jest dobra, żeby zerknąć na mniej znane zakamarki Pogórza.
Cerkiew w Piątkowej

Drewniana cerkiew na Podkarpaciu we wsi Piątkowa. Nad rzeką na tle lasu

Cerkiew w Piątkowej miga nam spośród nagich gałęzi, ale tym razem do niej nie wstąpimy. Byliśmy tu zeszłej jesieni i ku naszej radości została wyremontowana, a cmentarz uporządkowany. 

Droga wiedzie pomiędzy morzem lasów i wzgórz, gdzieniegdzie tylko pojawiają się domy, drewniane chałupy i dawny PGR. Na skrzyżowaniu zbaczamy na chwilkę z trasy żeby wejść na szczyt wzgórza i nasycić serce przestrzenią.
Kościół w Borownicy patrzy na nas z góry, a u jego podnóża wywieszono plakaty upamiętniające zbrodnie UPA. 

Wypatrujemy działania bobrów na strumieniu, który płynie równolegle do drogi. W Uluczu musimy oprzeć się chęci wejścia na cerkiewne wzgórze Dębnik i skręcamy w lewo w dobrze nam znane wioski: Dobra, Hłomcza, Mrzygłód migają nam za oknem napełniając spokojem. Zachecam do obejrzenia zdjęć ze starszego wpisu - są jednymi z moich ulubionych.
Rzeka San

Było coś specyficznego w dzisiejszych barwach, które stały się jakby jaskrawsze, mocniejsze, nawet ogołocone z liści lasy nie tchnęły szarością a żywym brązem. San który dotąd zawsze kojarzył mi się z burą wodą, dziś był wręcz lazurowy. Czy to ostre słońce, czy wody po-roztopowe czy tylko iluzja oczu zmęczonych od całodziennego światła żarówek?

W ostatniej chwili zdążyliśmy na procesję palm z Galicyjskiego Rynku do kościoła w skansenie. Wszyscy brnęli w błocie i kałużach, co tym bardziej dało mi obraz dawnych czasów. Pięknie zachowana tradycja na tle chałup krytych strzechą przeniosła mnie do dawnych lat, nie tak odległych przecież skoro nasi rodzice jeszcze je pamiętają. Obecne palmy wydają się trochę tandetnie upstrzone kolorowymi bibułami, ale kiedyś wyglądało to inaczej, bo palmy były robione z żywych roślin jako symbole życia, a przecież zasuszony kwiat nim nie jest .
Procesja na niedzielę palmową w Sanoku

W Polsce zwyczaj święcenia palm jest znany od średniowiecza i różni się w zależności od regionu. Również okolice Przemyśla mają swój tradycyjny wzór palmy wielkanocnej. Do jej wykonania używano zazwyczaj rozkwitłych bazi, wierzchołki trzciny i gałązki bukszpanu lub jałowca pospolitego. Palmom przypisywano magiczne znaczenie i wykorzystywano je do ochrony oraz uzdrawiania. Na przykład połknięte kotki z bazi miały ochronić dzieci przed chorobami gardła. Na drzwiach  umieszczano krzyżyki z uciętej palmy, co miało zapewnić urodzaj i ochronę. W moich okolicach Pr
zeworska służyły do tego wyciągnięte z palmy gałązki kłokoczki. Palma postawiona wraz z gromnicą w czasie burzy w oknie ochroniła od uderzenia gromu. Gałązki wierzbowej z palmy wielkanocnej używano, kiedy pierwszy raz wiosną wypędzano bydło na pastwisko. Dymem z palm okadzano chorych oraz podawano im wywar z wyjętych z nich gałązek wierzbowych, który obniżał gorączkę, łagodził bóle głowy oraz dolegliwości reumatyczne. Natomiast popiołu pozostałego po ich spaleniu używano do posypywania głów w Środę Popielcową.* Kiedyś ten obrzęd miał dużo większe znaczenie niż obecnie. Może na drugi rok uda mi się przyjrzeć kolejnej tradycji z mojego regionu: w Pruchniku jest niespotykany nigdzie indziej w Polsce obrzęd Wielkanocny: sąd nad Judaszem. Ale tutaj aż się prosi oddzielna notatka o Pruchniku.

Po mszy na uczestników czekały kramy z domowym jedzeniem, w powietrzu unosił się zapach żurku, oczy kusiły szarlotki, makowce...Kupujemy coś na dalszą drogę i zajeżdżamy do sąsiedniego Miedzybrodzia. Na początku wioski, na skarpie Sanu stoi cerkiew. Sam budynek niczym się nie wyróżnia, za to uwagę zwraca intrygujący obiekt obok: piramida.
Międzybrodzie

Piramida jest grobowcem rodów Kulczyckich i Dobrzańskich herbu Sas. Ma wysokość 3 metrów i stanowi replikę piramidy Cheopsa w Gizie, w wiernej proporcji 1:50. Pomysł stworzenia kształtu grobowca powstał po tym, jak profesor Włodzimierz Kulczycki odwiedził osobiście egipską piramidę. Podobno w jej wnętrzu doznał mistycznego, przeżycia, które wywarło wpływ na całe jego dalsze życie. Jego zainteresowanie orientem przejawiało się również w kolekcjonowaniu kobierców wschodnich, którymi potem zaopiekował się jego syn Jerzy jako historyk sztuki i do dziś można je oglądać na różnych wystawach w Polsce. 
piramida, która jest grobowcem w Międzybrodziu na Podkarpaciu
Grobowiec w Międzybrodziu
Projektantką grobowca była siostrzenica WlodzimierzaIryna Dobrianska, dyrektorka szkoły w Międzybrodziu, która zrealizowała go pierwotnie na potrzeby własnej rodziny na cmentarzu przy cerkwi.
widoka ze szczytu szybowiska w Bezmiechowej na góry, lasy, z resztkami topniejącego śniegu
Widok z szybowiska w Bezmiechowej

Z Międzybrodzia można wyjechać tylko tą samą drogą, którą się przyjechało. Wracamy więc i obieramy kierunek na szybowisko w Bezmiechowej, które znajduje się na jednym z najpiękniejszych szczytów widokowych w Górach Słonnych (Kamionka 631 m.n.p.m.). Widoczność jest całkiem zadowalająca, ale wiatr urywający głowę nie zachęca do dłuższej kontemplacji ani do wspięcia się na wieżyczkę widokową. Na pewno jest to świetne miejsce na krótki odpoczynek za miastem, gdyż do wyboru jest kilka szlaków pieszych (np. do ruin zamku 'Sobień') oraz restauracja. 

Rzeka Wiar

Zjeżdżamy bardzo stromą i wąska drogą do Olszanicy, skąd wybieramy najmniej typową trasę poprzez dawne księstwo arłamowskie. Przez Wańkową, Ropienkę, Wojtkową i Grąziową wzdłuż Wiaru, aż słońce schowało się za horyzontem.


Źródło informacji: *http://niedziela.pl/artykul/100874/nd/Obrzedowosc-wielkanocna-Podkarpacia
**http://esanok.pl/2011/osobliwosc-miedzybrodzkiej-nekropolii.html

3 komentarze:

  1. Piękna relacja i świetne fotki. Ta piramida i cerkiew - super ujęcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny na blogu! Cieszę się, że klimat wpisu się spodobał. Pozdrawiam

      Usuń
  2. W Bezmiechowej Górnej swego czasu nocowałem w czasie moich wojaży po Bieszczadach. Nawet blisko tego lądowiska. Skansen w Sanoku odwiedziłem. Bardzo ciekawe miejsce i co warte podkreślenia godne polecenia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...