Teratyn - cerkiew z 1880 r., wzniesiona na miejscu starszej, drewnianej |
Teratyn |
Przydrożne kapliczki też potrafią zaskoczyć pomysłowym wykonaniem.
Z drogi wypatrzyliśmy wiatrak, taka rzadkość, a kiedyś przecież były stałym elementem wiosek.
Co jakiś czas widzimy kierunkowskazy na wieże widokowe, jednak zatrzymujemy się tylko przy pierwszej, bo widok nie jest zbyt imponujący.
Widok z wieży widokowej |
W Kurmanowie próbujemy znaleźć dawną cerkiew i tak do końca nie jesteśmy pewni, czy to ona, bo wygląda jak dwór a nie obiekt sakralny. Okazało się, że została przebudowana w stylu klasycystycznym z kaplicy dworskiej: dodano ramiona boczne i tambur z wieżą. W 1925 r. była przebudowana na szkołę, a w 1956 r. zdjęto banię.
Kurmanów- dawna cerkiew św. Antoniego Pieczarskiego |
Nareszcie trafiamy na architekturę drewnianą i niebywałe kształty przykościelnych drzew.
Wereszczyn- kościół św. Stanisława Biskupa (z 1783) |
W Wereszczynie często bywał Mikołaj Rej, posiadający tu rozległe dobra, otrzymane za posagiem żony.
Nagrobek w Wereszczynie |
Po tak miłej i ciekawej drodze, docieramy do Ośrodka Dydaktyczno-Muzealnego w Starym Załuczu, gdzie kupujemy bilet wstępu na ścieżkę Spławy, która ma 7,5 km. Poleski Park Narodowy jak dotąd kojarzył mi się z komarami i słusznie, bo już po kilkunastu metrach obsiadła nas chmara krwiożerców. Pocieszam się tym, że na Syberii pewnie jest gorzej i staram się je ignorować machając od czasu do czasu dłonią.
Poleski Park Narodowy |
Powierzchnia parku jest płaska, z dużą ilością jezior, stawów, bagien i torfowisk. Sid i Manfred czuliby się jak w domu, gdyż występują tu relikty epoki lodowcowej, na przykład brzoza niska, wierzba lapońska czy wierzba borówkolistna.
Jezioro Łuckie napawa spokojem i mogłabym się długo wpatrywać w kołyszące się grzybienie na tafli wody, bo nawet komary tutaj jakby mniej polują.
Na szlaku nie spotykamy nikogo, za każdym zakrętem oczekuję, że nagle wyłoni się przed nami łoś albo jakiś rzadki ptak, jednak nic takiego się nie dzieje. Jest cicho, oprócz naszego tupania po deskach nie słychać żadnych odgłosów, jedynie czasami wymknie się jakieś słowo skierowane do naszych towarzyszy komarów. Mimo wydawałoby się monotonności ścieżki, idziemy z zainteresowaniem, ciekawi nowego dla nas krajobrazu.
Po raz kolejny utwierdzamy się w przekonaniu, że Polska jest urozmaicona i ma wiele perełek do zaoferowania.