niedziela, 21 sierpnia 2016
Beskid Sądecki- Krynica Zdrój
Samotna wędrówka po górach chodziła mi po głowie już od dawna i w końcu doszła do skutku. W planie miałam zaczerpnięcie uzdrowiskowego relaksu w Krynicy, a dopiero następnego dnia wyjście na szlak. Jednak doświadczyłam jednego z głównych minusów podróżowania w pojedynkę - problemu z tanim noclegiem. Żadna kwatera prywatna, ani pensjonat, nie chcieli wynająć pokoju dla jednej osoby na jedną noc. Nie pozostało mi więc nic innego, jak wdrapanie się pierwszego dnia na Jaworzynę Krynicką do schroniska.
środa, 10 sierpnia 2016
Długi powrót z Częstochowy
Z
ruchliwej Częstochowy jedziemy do spokojnego Olsztyna. Z daleka widać
bielejące w słońcu mury zamku i charakterystyczną wieżę.
Płacimy za bilet 5 zł i wspinamy się na zamkowe wzgórze, wśród wapiennych skał. W poniedziałkowy poranek spotykamy tylko nielicznych turystów wokół ruin, a podobno bywa tu tłoczno.
Kazimierz Wielki lubił przebywać w Olsztyńskim zamku, gdyż było to jedne z najlepiej ufortyfikowanych miejsc Jury. A może dlatego, że miał ładny widok z niego?
Pod budowlą znajduje się grota, a kiedyś w lochach było okrutne więzienie, gdzie najwięksi zbrodniarze umierali śmiercią głodową. Według legendy, jednemu udało się przeżyć bez jedzenia, aż 40 dni. Takich podań związanych z historią zamku jest znacznie więcej i warto je sobie poczytać jako ciekawostkę.
Pękające skały przyczyniły się do stopniowego popadania w ruinę, tej jakże budzącej respekt twierdzy. Do tego zaniedbanie właścicieli, działania wojenne i w efekcie możemy dziś spacerować po pozostałościach, które nie zostały rozebrane na budowę okolicznych domów i kościoła.
To już tyle zamków na naszej drodze, nie możemy zwiedzić wszystkich za jednym zamachem, bo nie byłoby pretekstu, żeby tu wrócić. W czasie powrotu ze Śląska na Podkarpacie spotykać będziemy głównie zabytkowe kościoły, choć nie tylko.
Już po raz drugi podczas tej wycieczki, atrakcją jest zespół stodół. W Mstowie ich skupisko liczyło, aż 62 budynki w latach 90. Jednak obecnie zostało zaledwie kilka ruin.
Leżą na niewielkim wzniesieniu, które stanowi dobry punkt widokowy na tę jedną z najstarszych miejscowości regionu.
Najcenniejszym zabytkiem gminy Mstów jest obronny zespół klasztorny Kanoników Regularnych Laterańskich. Otaczają go warowne mury z 9 basztami, a w środku znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Ponure chmury nadciągnęły nad nami, a szare mury kościoła potęgują tajemniczość tego miejsca. Stare drzewa wokół zaszumiały, nucąc nostalgicznie pieśń historii.
Jakby ktoś miał więcej czasu na odpoczynek tutaj, to można się przejść zobaczyć ciekawy ostaniec skalny zwany Skałą Miłości, posiedzieć nad zalewem, czy spłynąć kajakiem po Warcie.
Bardzo spodobał mi się klimat tej miejscowości, taki z nieodkrytym potencjałem.
Na nadwierciańskiej skarpie leżą Kłobukowice, a w nich pałac ze spichlerzem, budynkami folwarcznymi i zabytkowym parkiem. Pałac należał do światowej sławy śpiewaków operowych – braci Jana i Edwarda Reszków, a podczas wojny znalazły tutaj schronienie setki uchodźców z Warszawy. Przedzieramy się przez gąszcz pokrzyw i jeżyn zastanawiając się czym jest opuszczony budynek tuż przy drodze.
Nasz wzrok zatrzymuje kierunkowskaz informujący, że mamy przysłowiowy rzut beretem do sanktuarium w Gidlach. Zbaczamy wiec na chwilę z drogi i wjeżdżamy do województwa łódzkiego.
Byłam pewna, że Gidle to miasteczko - charakterystyczna niska zabudowa, coś w rodzaju ryneczku i duży kościół w centrum, a jednak okazało się, że to wioska.
Mała Bazylika barokowa pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Boskiej wraz z klasztorem OO. Dominikanów wygląda na bardzo zadbaną, łącznie z otaczającym ogrodem i kalwarią.
W XVII wieku zbudowano ją dla uczczenia słynącej z cudów figurki Madonny, która podobno została wyorana z ziemi. Na pamiątkę tego wydarzenia zachował się do dziś zwyczaj "kąpiółki", tzn. obmywania raz w roku figurki w winie, które pielgrzymi zabierają na znak swej wiary w jej moc.
Figurka jest naprawdę malutka na tle wielkiego ołtarza dookoła którego biegnie korytarzyk, który można przejść na kolanach niosąc swe prośby. Na ścianach wiszą liczne obrazki wotywne z uzdrowień. Do kościoła przylega również muzeum.
W Gidlach są jeszcze dwie świątynie. Niewielki kościółek modrzewiowy pod wezwaniem św. M. Magdaleny zbudowany na przełomie XV i XVI wieku. Legenda głosi, że wznieśli go Poraici, krewni św. Wojciecha wkrótce po chrzcie Polski. Jest to już trzeci w tym miejscu wystawiony kościółek.
Oraz pokartuzki kościół parafialny z XVIII wieku.
W Gidlach wstępujemy do lodziarni na przepyszne lody domowe, naprawdę polecam. A w kolejnej miejscowości - Cielętniki, przy kościele rośnie pomnikowa lipa licząca około 520 lat i 11 metrów obwodu. Wg legendy przed wiekami pewien możnowładca posadził w tym miejscu 18 sadzonek lipowych, które zrosły się w jedno drzewo. Obecnie lipę otoczono siatką, żeby chronić ją przed obgryzaniem przez... pątników. Od stuleci sławna jest kora cielętnickiej lipy, kojąca ból zębów, no cóż, już nie wypróbujemy jej cudownego działania.
Obok kościoła stoi dawny dwór, lamus i gorzelnia.
We wsi Dąbrowa Zielona podziwiamy piękny kościół pw. św Jakuba.
Następny przystanek to sanktuarium św. Anny, która w tym szczególnym miejscu objawiała się już 500 lat temu.
Wtedy postawiono tu jedynie krzyż.
Wg legendy kobieta zgubiła swoją trzodę i szukając jej trafiła na lipową figurkę świętej Anny niedaleko krzyża. Postawiono wtedy drewnianą kaplicę, gdzie umieszczono figurkę, a dziś możemy ją zobaczyć w kościele, którym opiekują się siostry Dominikanki.
W Podlesiu oprócz murowanego kościoła jest też mały drewniany, a do tego ciekawa architektura drewniano-kamiennych domów.
Wiecie ile jest w Polsce wsi, osad, koloni, przysiółków i dzielnic o nazwie Podlesie? Chyba z kilkadziesiąt!
W Nakle przystajemy zrobić zdjęcie niewielkiemu kościołowi pw. św. Mikołaja, klasycznej plebani i interesującej kapliczce.
W Szczekocinach znajduje się imponujący pałac, jednak go ominęliśmy i zrobiliśmy zdjęcie jedynie kościołowi.
Nagłowice słyną z dworku Mikołaja Reja. W jego pobliżu stoją dwie ruiny, pewnie spichlerz i stajnie.
Sam dworek i park wyglądają dosyć skromnie, ale z klasą. Znajduje się w nim muzeum i hotel.
Wprawdzie słońce już chyli się ku zachodowi, a przed nami jeszcze ze dwie godziny jazdy, ale wprost nie możemy się powstrzymać, by nie wstąpić choć na chwilę do Jędrzejowa, w którym już byliśmy kiedyś w mglisty poranek. Wtedy zrobił na nas piorunujące wrażenie, a teraz w ciepłym świetle wygląda równie pięknie.
Przed Buskiem Zdrój skręcamy do lasu odszukać pomnikową sosnę. Nie często się zdarza, żeby drzewo tego gatunku było pomnikiem, a tu się okazuje, że przyczynił się do tego człowiek. Piasek wybierany z tego terenu odsłonił korzenie sosny, które mają bardzo ciekawy kształt i sprawiają wrażenie jakby stała na szczudłach.
Na zakończenie naszej wycieczki niebo przybiera dekoracje z fantazyjnych chmur.
Płacimy za bilet 5 zł i wspinamy się na zamkowe wzgórze, wśród wapiennych skał. W poniedziałkowy poranek spotykamy tylko nielicznych turystów wokół ruin, a podobno bywa tu tłoczno.
Kazimierz Wielki lubił przebywać w Olsztyńskim zamku, gdyż było to jedne z najlepiej ufortyfikowanych miejsc Jury. A może dlatego, że miał ładny widok z niego?
Pod budowlą znajduje się grota, a kiedyś w lochach było okrutne więzienie, gdzie najwięksi zbrodniarze umierali śmiercią głodową. Według legendy, jednemu udało się przeżyć bez jedzenia, aż 40 dni. Takich podań związanych z historią zamku jest znacznie więcej i warto je sobie poczytać jako ciekawostkę.
Pękające skały przyczyniły się do stopniowego popadania w ruinę, tej jakże budzącej respekt twierdzy. Do tego zaniedbanie właścicieli, działania wojenne i w efekcie możemy dziś spacerować po pozostałościach, które nie zostały rozebrane na budowę okolicznych domów i kościoła.
Kościół w Olsztynie |
To już tyle zamków na naszej drodze, nie możemy zwiedzić wszystkich za jednym zamachem, bo nie byłoby pretekstu, żeby tu wrócić. W czasie powrotu ze Śląska na Podkarpacie spotykać będziemy głównie zabytkowe kościoły, choć nie tylko.
Już po raz drugi podczas tej wycieczki, atrakcją jest zespół stodół. W Mstowie ich skupisko liczyło, aż 62 budynki w latach 90. Jednak obecnie zostało zaledwie kilka ruin.
Leżą na niewielkim wzniesieniu, które stanowi dobry punkt widokowy na tę jedną z najstarszych miejscowości regionu.
Najcenniejszym zabytkiem gminy Mstów jest obronny zespół klasztorny Kanoników Regularnych Laterańskich. Otaczają go warowne mury z 9 basztami, a w środku znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Mstów Wancerzów |
Mury obronne wokół klasztoru |
Jakby ktoś miał więcej czasu na odpoczynek tutaj, to można się przejść zobaczyć ciekawy ostaniec skalny zwany Skałą Miłości, posiedzieć nad zalewem, czy spłynąć kajakiem po Warcie.
Mstów Wancerzów |
Pałac w Kłobukowicach |
Kłobukowice |
Nasz wzrok zatrzymuje kierunkowskaz informujący, że mamy przysłowiowy rzut beretem do sanktuarium w Gidlach. Zbaczamy wiec na chwilę z drogi i wjeżdżamy do województwa łódzkiego.
Byłam pewna, że Gidle to miasteczko - charakterystyczna niska zabudowa, coś w rodzaju ryneczku i duży kościół w centrum, a jednak okazało się, że to wioska.
Mała Bazylika barokowa pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Boskiej wraz z klasztorem OO. Dominikanów wygląda na bardzo zadbaną, łącznie z otaczającym ogrodem i kalwarią.
W XVII wieku zbudowano ją dla uczczenia słynącej z cudów figurki Madonny, która podobno została wyorana z ziemi. Na pamiątkę tego wydarzenia zachował się do dziś zwyczaj "kąpiółki", tzn. obmywania raz w roku figurki w winie, które pielgrzymi zabierają na znak swej wiary w jej moc.
Cudowna figurka Madonny Gidelskiej |
Gidle |
W Gidlach są jeszcze dwie świątynie. Niewielki kościółek modrzewiowy pod wezwaniem św. M. Magdaleny zbudowany na przełomie XV i XVI wieku. Legenda głosi, że wznieśli go Poraici, krewni św. Wojciecha wkrótce po chrzcie Polski. Jest to już trzeci w tym miejscu wystawiony kościółek.
Gidle |
Gidle |
W Gidlach wstępujemy do lodziarni na przepyszne lody domowe, naprawdę polecam. A w kolejnej miejscowości - Cielętniki, przy kościele rośnie pomnikowa lipa licząca około 520 lat i 11 metrów obwodu. Wg legendy przed wiekami pewien możnowładca posadził w tym miejscu 18 sadzonek lipowych, które zrosły się w jedno drzewo. Obecnie lipę otoczono siatką, żeby chronić ją przed obgryzaniem przez... pątników. Od stuleci sławna jest kora cielętnickiej lipy, kojąca ból zębów, no cóż, już nie wypróbujemy jej cudownego działania.
Cielętniki |
Cielętniki |
We wsi Dąbrowa Zielona podziwiamy piękny kościół pw. św Jakuba.
Dąbrowa Zielona |
Wg legendy kobieta zgubiła swoją trzodę i szukając jej trafiła na lipową figurkę świętej Anny niedaleko krzyża. Postawiono wtedy drewnianą kaplicę, gdzie umieszczono figurkę, a dziś możemy ją zobaczyć w kościele, którym opiekują się siostry Dominikanki.
W Podlesiu oprócz murowanego kościoła jest też mały drewniany, a do tego ciekawa architektura drewniano-kamiennych domów.
Podlesie |
Podlesie |
Podlesie |
W Nakle przystajemy zrobić zdjęcie niewielkiemu kościołowi pw. św. Mikołaja, klasycznej plebani i interesującej kapliczce.
Nakło |
W Szczekocinach znajduje się imponujący pałac, jednak go ominęliśmy i zrobiliśmy zdjęcie jedynie kościołowi.
Szczekociny |
Nagłowice |
Sam dworek i park wyglądają dosyć skromnie, ale z klasą. Znajduje się w nim muzeum i hotel.
Wprawdzie słońce już chyli się ku zachodowi, a przed nami jeszcze ze dwie godziny jazdy, ale wprost nie możemy się powstrzymać, by nie wstąpić choć na chwilę do Jędrzejowa, w którym już byliśmy kiedyś w mglisty poranek. Wtedy zrobił na nas piorunujące wrażenie, a teraz w ciepłym świetle wygląda równie pięknie.
Przed Buskiem Zdrój skręcamy do lasu odszukać pomnikową sosnę. Nie często się zdarza, żeby drzewo tego gatunku było pomnikiem, a tu się okazuje, że przyczynił się do tego człowiek. Piasek wybierany z tego terenu odsłonił korzenie sosny, które mają bardzo ciekawy kształt i sprawiają wrażenie jakby stała na szczudłach.
Pomnikowa sosna |
Na zakończenie naszej wycieczki niebo przybiera dekoracje z fantazyjnych chmur.
Dodaj napis |
Cumulonimbus incus |
Subskrybuj:
Posty (Atom)