![]() |
Plaża w Albani |
Jak dojechać do Albani? - Promem!
Do Albani można dojechać samochodem, nie ma bezpośrednich i tanich lotów z Polski, ale można też inaczej ... W maju 2019 poleciałam z Krakowa do Bari we Włoszech Wizzerem za grosze. Stamtąd popłynęłam nocnym promem do Durres. Spaliśmy w czteroosobowej kabinie z łazienką, byliśmy w niej sami. Warunki były proste, ale przyzwoite. Cenę biletu można by porównać do nocy w hotelu. Tańsza jest opcja siedząca, ale nie chcieliśmy koczować w nocy na krześle. Na pokładzie znajdował się bar, a wschód słońca z pokładu był niezapomniany. Morze Adriatyckie jest dość osłonięte, wiec w ogóle nie bujało. Szybszą opcją jest lot na Korfu i stamtąd prom do Albanii w pół godzinki.
![]() |
Prom z Włoch do Albanii |
Port w Durres
Bunkier między blokami w Durres |
Z Durres chcieliśmy się jak najszybciej wydostać w bardziej spokojne miejsce. Miasto miało klimat azjatycki, chaos, osły na drodze, trąbienie, kurczaki w bagażniku, bunkier pomiędzy blokami i bezosobowa współczesna zabudowa. W bezpośrednim sąsiedztwie portu znaleźliśmy kilka wypożyczalni samochodów, stację autobusową, małą gastronomię.

![]() |
Półwysep Kepi i Bishti i Pallës |
Wzięliśmy taxówkę na cypelek Kepi i Bishti i Pallës oddalony o około 15 km od Durres, gdzie mieliśmy zarezerwowany domek letniskowy nad morzem. Droga zamieniła się w szutrową, zabudowania zniknęły z krajobrazu, kierowca wysadził nas pod byłą bazą wojskowa, ogrodzoną drutem i strzeżoną psami. Nie zapowiadało się to optymistycznie, ale gdy weszliśmy na wzgórze z kameralnym ośrodkiem humor nam się poprawił. Rząd białych, drewnianych domków do wynajęcia, restauracja z widokiem na morze i niewielka plaża. Nic więcej nam nie trzeba było. Byliśmy jedynymi gośćmi, sezon zaczyna się tu dopiero w czerwcu.
Restauracja Portez Bar okazała się znakomita, kelner niewiele mówił po angielsku, ale dostosował się do naszych wegetariańskich wymagań. Grillowane warzywa rozpływały się w ustach, risotto było pełne smaku, do tego lokalne wino i szum fal. Poczuliśmy się trochę jak w ekskluzywnym resorcie. Klimat popsuły niestety komary oraz szczekanie bezpańskich psów, które włóczyły się całą bandą po okolicy. Sam czubek cyplu stanowił dawną bazę wojskową, więc był zamknięty. Po drugiej stronie półwyspu była kamienista plaża z przystanią rybacką.
Plaże oszpecały śmieci, które były grabione na stos i podpalane ... smutny widok. Spacerowaliśmy brzegiem plaży, we wodzie leżał przewrócony bunkier, musiał spaść z klifu. Kawałek dalej na piasku trafiliśmy na zwłoki konia. Nasze odczucia do tego miejsca zaczęły być mieszane. Ale to dopiero początek naszej przygody z Albanią, wiec dajemy jej szanse. Czeka na nas jeszcze wiele dużo piękniejszych plaż.
![]() |
Autostop w Albani
Choć szum morza kusił, to jednak bardziej na południu znajdziemy ładniejsze plaże, a po drodze postanowiliśmy pojechać w głąb lądu zobaczyć słynny Berat. Zeszliśmy do dziurawej drogi i spróbowaliśmy złapać autostop do Durres. Po 10 minutach zatrzymało się pierwsze auto z dwoma Albańczykami. Podwieźli nas na samą stację. Próbowali się z nami dogadać za pomocą translatora w telefonie. Zauważyliśmy, że bardziej przydawała się znajomość włoskiego niż angielskiego, żeby się porozumieć w Albani. Podczas naszego wyjazdu jeszcze dwa razy korzystaliśmy z autostopu i mieliśmy równie dobre doświadczenia.
Komunikacja publiczna w Albani
Na stacji w Durres nie znaleźliśmy rozkładów jazdy, ale kierowcy krzyczeli dokąd jadą. Mały bus zabrał nas bezpośrednio do Beratu wygodną drogą ekspresową. Natomiast z Beratu do Vlory, ktoś nas zapytał na stacji którego busa szukamy i wskazał nam właściwy. Wsiedliśmy bez biletu, bo podczas jazdy wchodzi ktoś zbierać opłaty.
Berat - gdzie nocować?
Wysiedliśmy jakby w innym świecie. Miasteczko położone na dwóch zboczach rzeki z widokiem na wysokie góry. Zatrzymaliśmy się w Hostelu Berat Backpackers, który z czystym sercem polecam. Mieliśmy prywatny pokój z tarasem i widokiem na miasto oraz śniadanie z miejscowymi przysmakami w ogrodzie.
![]() |
Widok z Hostelu Berat Backpackers |
Co zwiedzić w Beracie?
![]() |
![]() |
![]() |
Mury obronne wokół zamku w Beracie |
W Beracie najlepiej dać się zgubić w wąskich, stromych uliczkach. Na najwyższym wzgórzu punktem obowiązkowym jest ruina zamku, chociażby dla wspaniałego widoku na górzyste okolice i dolinę rzeki oraz trochę mniej atrakcyjna nowszą część miasta. Największe wrażenie zrobił na mnie zbiornik na wodę, wyglądał jak zalana sala z potężnymi łukami na kolumnach.
![]() |
![]() |
Kuchnia albańska bardzo nam smakowała, nawet w małych niepozornych lokalach. Najczęściej zamawialiśmy grillowane warzywa, bo były doprawiane w przeróżny sposób i wszędzie trochę inaczej smakowały. Warto też wspomnieć, że Albańczycy są koneserami dobrej kawy i mogą się śmiało porównać pod tym względem z Włochami.
Przez dwa tygodnie pobytu w Albanii pogoda w maju nam dopisała. Mieliśmy tylko jeden burzowy dzień, trzy pochmurne, ale nadal ciepłe, a reszta to słońce, pełne słońce. Plaże na południu Albani nazywane są Karaibami Europy, ale o tym jest w następnym wpisie.
Fajne te brukowane uliczki 😊
OdpowiedzUsuńDorotka zabierasz nas na zaskakujące wycieczki! Miejsce, które dzięki Tobie poznaje, zachwyca ale i trochę przeraża. Albania częstuje romantyzmem, egzotycznym pięknem, tajemniczą kokieterią. Nie brakuje widoków, które kradną serce i do których nie jeden raz chciałoby się wrócić. Czekam na kolejną odsłonę zakątków Albanii. Pozdrawiam! Asia
OdpowiedzUsuńBył plan na Albanię, ale w końcu zdecydowaliśmy się na Czarnogórę, trochę stchórzyłam:-) za to widzieliśmy kawałek Albanii z plaży w Ulcinij, ale to się chyba nie liczy:-) ciekawa zabudowa, widoki, do tego znajomi opowiadali o pobycie w Teth ... kto wie, może coś z tego wyjdzie; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń