W tak
uroczych terenach Pogórza Dynowskiego i Gór Sanocko-Turczańskich, nawet jazda
samochodem jest przyjemna. Choć kusi żeby wybrać się na wędrówkę po lasach i
łąkach, ale na to też przyjdzie czas. Na razie chcemy ogólnie poznać te okolice
i ich historię. Co rusz, na naszej drodze napotykamy kapliczki i zastanawiamy
się nad motywami ich stawiania, bo pewnie były różne.
|
Przydrożna kapliczka |
W Dydni wywyższają się
wieże murowanego kościoła, a obok stoi perełka architektury drewnianej -
plebania w stylu zakopiańskim. Na przeciwko niej jest też drewniany spichlerz
na wysokiej podmurówce z kamienia. Piękne budynki, tylko czemu mają
wybite okna, czyżby nikogo nie interesowały?
|
Dydnia | | |
|
Dydnia |
|
Plebania w Dydni |
W
Jabłonce drewniany kościół przywodzi na myśl Podhale przez charakterystyczny,
spadzisty dach. Tuż za nim trwa budowa nowego kościoła na wzniesieniu.
|
Jabłonka |
W Grabówce znaleźliśmy
spalony kościół, po którym został tylko przedsionek w 2007 roku. Mieszkańcy
najpierw chcieli go odbudować, dlatego rozebrali spalone ściany, ale
ostatecznie postanowili zbudować nową świątynię w innym miejscu.
|
Grabówka |
Niewiele dalej,
kolejna ruina. Murowana cerkiew pewnie byłaby jeszcze do odratowania, ale czy
ktoś się tym zainteresuje, skoro nawet nie ma przy niej tablicy informującej o
atrakcji turystycznej. Na
ścianach dostrzegamy okrągłe dziury, może to ślady po kulach?
|
Ruina cerkwi w Grabówce
|
|
Grabówka |
Właściwie to w prawie każdej mijanej miejscowości
jest cerkiew. Tylko tyle zostało z krwawej historii terenów
przygranicznych.
|
Lalin |
Widząc skręt na Strachocinę, bez namysłu zbaczamy
z trasy, by zobaczyć gdzie czci się jednego z patronów Polski - Andrzeja Bobolę.
Został zamęczony przez Kozaków, a opis tortur brzmi gorzej niż najstraszniejszy
horror.
|
Strachocina |
W Kostarowcach cerkiew położona była na uboczu i mimo
mapy musieliśmy dopytać miejscowych, gdzie jej szukać. Warto było.
|
Kostarowce |
|
Kostarowce |
Cerkiew w Czerteżu też ledwo co wypatrzyliśmy zza
drzew. Skręciliśmy za znakiem informacyjnym szlaku drewnianej architektury,
zajeżdżając na podwórze jakiegoś zakładu i stamtąd doszliśmy kilkanaście metrów
dalej na miejsce. Świątynia pięknie odnowiona, tylko że pozamykana. Można było
zadzwonić po przewodnika, ale jeszcze czekał nas długi powrót do domu, więc
odpuściliśmy tym razem.
|
Czerteż |
Cerkiew w Jurowcach
również pachniała świeżością nowego drewna. Nie dało się nie zwrócić uwagi na
bardzo oryginalną dzwonnicę.
|
Jurowce |
|
Jurowce |
Po drugiej stronie
drogi idziemy do dworu otoczonego starym parkiem. Musiało tu być kiedyś ładnie, a teraz dzielnie przedzieramy się przez pokrzywy po pas, by zobaczyć budynek od tyłu.
|
Jurowce |
Cerkiew w Trepczy
widzimy już z oddali. Skręcamy w dróżkę, która prowadzi nas do schodów na
wzgórze ze świątynią. Droga kończy się na czyimś podwórku, ale mieszkańcy
trochę zdziwieni turystami pozwalają nam tu zaparkować. Wspinamy się po
stopniach nie licząc ile ich jest. Potem okazało się, że z drugiej strony można
zajechać autem pod samą bramę, ale tak było ciekawiej.
|
Trepcza |
Część naszej trasy
będzie przebiegać przez miejscowości, które odwiedziliśmy w zeszłym roku w
zimie. Teraz mamy okazję zobaczyć je w zielonej szacie. Na rynku w Mrzygłodzie
cisza jak makiem zasiał, nie ma nawet naszego znajomego dziadka. W Dobrej
Szlacheckiej wzbudzamy zainteresowanie wśród zgromadzenia pod sklepem, a w
Łodzinie robimy zdjęcie po raz drugi w lepszym świetle.
Przejeżdzamy przez San.
Czas kierować się w stronę domu, bo słońce coraz niżej. A jeszcze chcieliśmy
uchwycić okiem i aparatem dwie cerkwie - w Jaworniku Ruskim i Siedliskach.
|
Jawornik Ruski |
|
Siedliska |
Byliśmy przekonani, że
już tyle atrakcji na dzisiaj, ale jak można nie wstąpić do ruin w Dąbrówce
Starzeńskiej, mimo że już prawie ciemno. Tym bardziej mroczne wydało się to
miejsce, zwłaszcza gdy robimy zdjęcie alei, a na jej końcu widać w aparacie
podejrzaną białą plamkę... Powtarzamy sobie, że to tylko przypadek, a nie żaden
duch i wracamy patrząc pod nogi, żeby nie spaść do piwnic, jedną z pewnie wielu
dziur zarośniętych wysoką trawą.
|
Dąbrówka Starzeńska, ruiny zamku |
|
Poznaliśmy piękny skrawek
Polski, który o mały włos mógł nie leżeć w naszym państwie. Historia zasiała tu
strach, ale nie zniszczyła wiary. Dziwi mnie, że tak mało turystów tu
spotkaliśmy, a jednocześnie to cieszy, że są jeszcze miejsca niezadeptane,
niezepsute i autentyczne.
Jaki bogaty program wyjazdowy; interesujesz się historią tych terenów, szukasz pozostałości, zwiedzasz, a przede wszystkim doceniasz spokój; bo w to nie wątpię, że mogliście bez tłumów, pośpiechu przypatrzeć się mijanym obiektom, pewnie przy sporym zdziwieniu tubylców; bardzo podobają mi się te drzwi cerkiewne z Grabówki, co też można uczynić z kawałkami desek, że tworzą tak ładny rysunek, razem ze śrubami:-) pomysłowość dawnych mistrzów stolarskich; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNom drzwi w Grabówce najlepsze..wziąłbym do siebie :)..i plebania w Dydni stylowa..miejscowi nie doceniają tego co mają..bo się tego nie da zjeść..tak samo z drzewami..owocowe dobre, inne złe..
OdpowiedzUsuńMario - to prawda, miejscowi byli nami zdziwieni, ale tak pozytywnie, a my mogliśmy korzystać ze spokoju. Program bogaty, bo ustalany na bieżąco w drodze z mapą w ręku :)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - ja byłam pierwsza, ja bym wzięła te drzwi ;) Miejscowi jakby pomyśleli to by też zjeść mogli z takich atrakcji jakby ściągnęli turystów, bo potencjał jest tylko zagospodarowania brak. A z drzewami owocowymi to na moim osiedlu odwrotnie - owocowe wycinają i sadzą tuje, żeby liście nie leciały, szok.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odwiedziny.
Nie, nie Dorotko, żadnych pseudo turystów. Takie miejsca tylko dla Turystów przez duże "T". Plebania w Dyni bardzo mi się podoba ale jakby co to zajmuję dwór w Jurowcach ;) Arcyciekawie wyglądają pozostałości kościoła w Grabówce.
OdpowiedzUsuń