Niezwykle
zainteresowały nas dzieje terenów przygranicznych, więc tym razem również
ruszamy prawie pod Ukrainę. Przejeżdżamy przez piękne miasto Jarosław, ale
zatrzymujemy się tylko na chwilę przy opactwie Benedyktynek. Już kiedyś
mieliśmy okazję spędzić w Jarosławiu cały zimowy dzień, ale tu należałby się
osobny wpis.
|
Opactwo Benedyktynek w Jarosławiu |
Nasza krajoznawcza
objazdówka skupi się po raz kolejny na dawnych cerkwiach, ale też i kościołach
i innych zabytkach, które były świadkami okrutnej historii. Właśnie takie
budowle skłaniają nas do zastanowienia się nad losami tego skrawka Polski,
który mało brakowało, a znalazłby się za wschodnią granicą.
|
Surochów |
W początkowym
docinku znów towarzyszy nam San. Pierwszy przystanek mamy w rodowej wsi Aleksandra Fredry. Surochów to większa wieś, o czym może
świadczyć duża, murowana cerkiew z potężnymi kopułami.
|
Wnętrze byłej cerkwi w Surochowie |
Zaciekawiła mnie nazwa
miejscowości i z tego, co wyczytałam, to podobno pierwszy właściciel miał
surową żonę i chował stado koni. Nazwa powstała z połączenia słów surowy i
chów.
|
Ładne drzwi |
Nie
samymi zabytkami turysta żyje, opuszczone budowle intrygują równie mocno.
Wchodzimy na plac jakiegoś dawnego zakładu.
Powietrze przeszywają tylko odgłosy
ptaków zaniepokojonych naszą obecnością.
Człowiek już tutaj nie rządzi. Natura
zawłaszczyła sobie ten porzucony kawałek ziemi.
Po ramach pustych okien pnie
się do góry chmiel, a na dachu rosną młode drzewka.
Jedziemy
dalej przez równinne tereny, pośród falujących łanów zielonych zbóż.
|
Wietlin |
W Wietlinie
oglądamy murowaną cerkiew z drewnianą dzwonnicą.
|
Wietlin |
Stare brzozy wokół szeleszczą
delikatnie listkami jakby odmawiały modlitwy.
|
Wysock |
W
Wysocku przebywał sam Jan III Sobieski, a ówczesny pałac przechodził w ręce
kolejnych znanych hrabiów. Teraz pałac służy jako Dom Pomocy Społecznej, ale
nadal prezentuje się bardzo okazale.
|
Wysock |
Dobre wrażenie potęguje piękny ogród, a za
nim stary park. Przechadzamy się wśród alei drzew, które na pewno widziały
wiele osobistości.
|
Wysock |
Po drugiej stronie drogi badamy ruiny zastanawiając się co
to mogło być. Może to ta kuźnia w której Sobieski kazał podkuć konie przed
wyprawą na Wiedeń?
|
Wysock |
Cerkiew
w Wysocku wyróżnia się drewnianymi kopułami.
|
Laszki |
Kościół
w Laszkach zaskakuje nas w środku nietypowymi wzorami na różowo-żółto-niebieskim
tle.
|
Laszki |
Pytamy
kogoś, czy jest w tej miejscowości cerkiew, ale odpowiada, że nie ma. Miał
rację, ale nie zupełnie, bo kawałek dalej dostrzegamy miejsce, gdzie rozpoczęto
budowę cerkwi, ale nigdy jej nie ukończono.
|
Laszki |
Na wzniesieniu stoją cztery
betonowe filary, a za nimi skupisko starych krzyży.
|
Miękisz Stary |
Im
bardziej oddalamy się od Jarosławia, tym więcej starych, drewnianych domów
pojawia się we wioskach, a towarzyszy im senny niedzielny klimat.
W Miękiszu
Starym, na rozstaju dróg, na niewielkim wzniesieniu, czeka na nas drewniana
cerkiewka w ruinie.
|
Miękisz Stary |
Drzwi są otwarte, a w środku podziwiamy zniszczoną
polichromię.
Takie miejsca nas
fascynują, to jest jedyny moment kiedy widzimy ją właśnie w takim stanie. Za
kilka lat może niewiele z niej zostać, a może doczeka się renowacji.
|
Potok Jaworowski |
Skręciliśmy
w polną drogę w poszukiwaniu miejsca na biwak, a znaleźliśmy bunkier w polach.
|
Bunkier |
W
Kobylnicy Wołoskiej udało nam się wejść do środka cerkwi, bo starsza Pani
akurat coś w niej porządkowała.
Zapytaliśmy Panią czy pochodzi z tych stron, ale
odpowiedziała ze wschodnim akcentem, że jest z zagranicy. Drążąc temat
dowiedzieliśmy się, że ta ‘za granica’ to dzisiejsza Ukraina, ale wtedy to była
Polska. Jakie to dziwne – urodziła się w Polsce, mieszka w Polsce, ale pochodzi
z zagranicy.
Wjeżdżając
do Wielkich Oczu czujemy małomiasteczkowy klimat podobny, do tego w Mrzygłodzie
czy Jaśliskach. Dawne miasto, a teraz wieś, wzięło swą oryginalną nazwę od
dwóch stawów, które podobno wyglądały jak oczy.
|
Synagoga |
|
Kościół Katolicki |
|
Cerkiew |
Obszerny rynek i świątynie
pozostałe po trzech kulturach koegzystujących tu przed wojną, dają obraz życia
jakie tu tętniło w najlepsze.
Znalazłam ciekawe pocztówki przedstawiające dawne
Wielkie Oczy:
|
Żmijowiska |
Krążymy
w Żmijowiskach wypatrując drewnianej cerkwi, ale w końcu musimy podpytać
mieszkańców. Skryła się w kępie drzew zarośniętych trawą.
Cerkiew otaczają nagrobki,
które chylą się ku ziemi, a niektóre już całkiem się przewróciły.
|
Wnętrze cerkwi w Żmijowiskach
|
Uprzejmy Pan
otwiera nam drzwi. Niewiele zostało w środku. Obrazy, kilka ksiąg i ołtarze w
nawet dobrym stanie. Jest pięknie, ale i smutno.
Z
cerkiewnego wzgórza widać miejscowości na Ukrainie. Podchodzimy przez pola do
pasa granicznego. Więc to tu kończy się Polska, a zaczyna Ukraina. Kiedyś tam
była Polska, a tu mogła być Ukraina. Niepojęte to wszystko.
Wąska
choć nowa asfaltowa droga wiedzie nas do Wólki Żmijowskiej - to bardzo
niewielka wioska, ale skoro kiedyś funkcjonowała w niej cerkiew, to musiało być
tu wiele więcej mieszkańców. Cerkiew, w przeciwieństwie do poprzedniej, jest
oznaczona kierunkowskazem i tablicą informacyjną, a trawa wokół jest wykoszona.
Ktoś o to dba.
|
Wólka Żmijowska |
Wracając
do domu, układamy plan na następną wycieczkę, która zaprowadzi nas do Lubaczowa
tropem kolejnych cerkwi.
bardzo malownicze okolice i piękne cerkwie szczególnie te drewniane..
OdpowiedzUsuńZiemia lubaczowska jest mi tak bliska; pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńMiła wycieczka, pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńTen "bunkier" to schron do ognia czołowego PDOT dla 3 karabinów maszynowych z pozycji tyłowej Kobylnica Ruska
https://fotoroztocze.wordpress.com/2014/04/24/punkt-oporu-kobylnica-ruska-pozycja-tylowa/
"Nie samymi zabytkami turysta żyje..." Podpisuję się pod tym ;) Opuszczone cerkwie (i nie tylko) wywołują ambiwalentne odczucia. Z jednej strony żal patrzeć jak zapomnienie łapczywie drapie je swymi pazurami i pochłania w zawrotnym tempie, a z drugiej zaś strony to właśnie takie opuszczone, upadające i zniszczone miejsca bardzo lubię odwiedzać.
OdpowiedzUsuń