Spotkałam się z reakcjami
zdziwienia w chwili, gdy mówiłam, że jadę zwiedzać Lublin - „A co tam jest do
zwiedzania?”. Niemożliwe, żeby był aż tak nieciekawy, w końcu to stare miasto.
Musiałam to sprawdzić osobiście, ale zaplanowałam tam tylko jeden dzień z czego
5 godzin upłynęło mi na podróży w obie strony. Jak się zapewne domyślacie, było
to zdecydowanie za mało, nie wiem czy dwa dni by wystarczyły.
Wysiadłam w tłocznym centrum, po lewej jakieś głośne remonty, po prawej korek na ulicy, więc czym prędzej przeniosłam się w czasie o jakieś 100 lat, albo i więcej. Co za ulga znaleźć się w ciszy szumu drzew, pomiędzy chatami krytymi strzechą. Znacie ten specyficzny zapach starego drewna, czy impregnatu do drewna? To właśnie znak, że jestem we właściwym miejscu, czyli w skansenie wsi lubelskiej.
Nie spodziewałam się, że
skansen jest tak duży. Przepadłam w nim na ponad trzy godziny, a to oznaczało,
że plan dnia mogę wyrzucić do kosza i oddać się spontaniczności.
Kilka sektorów przedstawia zabudowę wiejską z poszczególnych regionów Lubelszczyzny. Przy każdym są tablice z opisem lokalnych specjałów kulinarnych. Chatkom dodają uroku prawdziwie wiejskie ogródki pełne kolorowych kwiatów.
Koń zagląda ciekawsko zza ogrodzenia, piaszczystą dróżką przechadzają się dumnie gęsi, a kozy obojętnie się pasą. Na chwilę zapominam, że to tylko muzeum i wsiąkam w klimat sprzed lat, dobrze, że właśnie pojawił się ochroniarz, którego obecność przypomniała mi, gdzie właściwie jestem.
Nad stawem leży łódka, jak
meduza wyrzucona na brzeg. Czeka, aż ktoś się zlituje i zepchnie na wodę, gdzie
odzyska wolność. Gdyby tak były obok wiosła...
Na koniec zerkam do gabinetu dentystycznego z ciarkami na skórze. W cenniku usług widnieje m.in. wypełnienie z betonu – robię krok w tył i żeby się otrząsnąć wędruję pod wiatrak, ostatni punkt zwiedzania i niejako wizytówka tego muzeum.
Wracam do centrum Lublina
przespacerować się między zabytkowymi kamieniczkami.
Klimat prawie jak w
Krakowie. Gwar rozmów z licznych knajpek odbija się od oryginalnie zdobionych
elewacji.
Ciekawskie oko wychwyci niebanalne detale, wiekowy szyld, czy intrygujące graffiti.
Ciekawskie oko wychwyci niebanalne detale, wiekowy szyld, czy intrygujące graffiti.
Najlepszym punktem widokowym
jest Wieża Trynitarska, najwyższy zabytek Lublina mający 64 metry.
Taras
udostępniony turystom jest na wysokości 40 metrów i prowadzą do niego wąskie schodki.
Wewnątrz wieży znajduje się Archidiecezjalne Muzeum Sztuki Religijnej,
gdzie obejrzeć można ekspozycję rzeźby sakralnej.
Panuje tu specyficzny klimat; w półmroku wątłe światło żarówek oświetla konstrukcje z grubych beli z pomiędzy których obserwują mnie wyłupiaste oczy z drewna, a na linie huśta się bezręki aniołek zastygły w bezruchu setki lat temu.
Panuje tu specyficzny klimat; w półmroku wątłe światło żarówek oświetla konstrukcje z grubych beli z pomiędzy których obserwują mnie wyłupiaste oczy z drewna, a na linie huśta się bezręki aniołek zastygły w bezruchu setki lat temu.
O Muzeum Wsi nie wiedziałam... Ładnie pokazałaś klimatyczną lubelską starówkę. Do Lublina? Na pewno warto!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Lublin mi się marzy już od dawna, ale jakoś nie mogę wybrać się w tamtym kierunku :) Skansen odwiedzę na pewno.
OdpowiedzUsuńW Lublinie byłam tylko raz. I nawet bez aparatu fotograficznego, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić, co tam może być do oglądania. Jaki to wielki błąd przekonałam się bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńTa relacja zachęciła mnie do powtórnej wizyty. Ale raczej wiosną lub latem.
Byłam w Lublinie wieki temu, w czasach licealnych, na jakimś obozie sportowym; mieszkaliśmy tuż obok obozu w Majdanku, ale Twoje zdjęcia starego miasta przywróciły mi pamięć, a zwłaszcza to okrągłe przejście pod wieżą; bardzo ładny skansen, inny niż w Sanoku, a na półce sklepowej odnalazłam blaszane pudełko dr Oetkera, z ptakiem na gałęzi, mam identyczne po babci Gizeli:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmmm... tam to mnie jeszcze nie widzieli... A jest i skansen czyli "wynalazek", który od jakiegoś czasu darzę wielkim uczuciem ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przespacerowałem się po tym skansenie. Kiedys go opuściłem, bo myślałem, że za dwa , trzy dni znów będę w Lublinie i tak minęło już ze lat dwadzieścia.
OdpowiedzUsuńŁadny wpis, pozdrawiam.
Lublin to piękne miasto i sympatyczni mieszkańcy. Zawsze jak jestem w okolicach to wpadam choćby na moment, tyle że nie zawsze jest czas na zwiedzanie.
OdpowiedzUsuńDziekuje za tak piekne przedstawienie tego nieco egzotycznego dla mnie miasta. Wybieralam sie do Lublina w marcu tego roku, mialam nawet zarezerwowany hotel w sasiedztwie skansenu, niestety musialam zrezygnowac z tego wyjazdu wtedy :(
OdpowiedzUsuńByłem w Lublinie, ale tak naprawdę go nie znam. Wiem tylko że to wielce ciekawe miasto. Moja siostra zaprasza mnie tam, znajdę więc chwilę żeby nadrobić zaległości. Przyznam że miasto jest mniej znane, ale jak cały wschód, z pewnością niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dorotka wiedziałam, że zwiedzanie Lublina Twoimi oczami odsłoni słoneczną magię ukrytych fantazyjnych miejsc, zakamarków, zapachów i kolorów, uroczo rozbudzoną Twoimi słowami. Szczególnie spodobało mi się zdjęcie płotu z figlarnie rozglądającym się kwiatkiem - sama rozkoszna słodycz :)Pozdrawiam ciepło! Asia
OdpowiedzUsuńJako Lublinianka polecam z całego serca odejść od ścisłego centrum :) Oczywiście jest tam wiele ciekawych i wartych zobaczenia rzeczy, ale ja proponuję zwiedzić zabytki, które skłonią do refleksji... Muzeum na Majdanku (ok 2 godziny zwiedzania), ulica Lubartowska, a stamtąd stary cmentarz żydowski, później z wzgórza Czwartek mamy panoramę Starego Miasta; polecam także spacer mniej znanymi uliczkami: Żmigród, Dolna Panny Marii, Ogródkoowa, Lubomelska, Niecała.
OdpowiedzUsuńDwa lata stykałem się z Lublinem dość często i zawsze mi się podobał. Wiele pięknych, ciekawych miejsc, wyjątkowa aura i może to naiwne, ale lublinianki wydawały mi się bardziej "słowiańskie" od innych pań :) Uliczki w Centrum niezwykłe. I piękny ogród botaniczny.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko na mnie zrobił dobre wrażenie. Ach, szkoda, że do tego ogrodu nie dotarłam. Ciekawe spostrzeżenie z tą słowiańskością, może coś w tym jest. Pozdrawiam
UsuńPiękne zdjęcia i super artykuł. Jak ktoś się wybiera do Lublina na zwiedzanie to polecam http://www.victorialublin.pl/ a wieczorem oczywiście spacery.
OdpowiedzUsuń