Kościół z 1674 roku w Cmolasie |
Zwiedzanie zaczęliśmy już w całkiem niedalekiej okolicy, wyruszając z Kolbuszowej do Cmolasu. Drewniany kościółek szpitalny otoczony jest murem, dość nieproporcjonalnym w porównaniu do niewielkiej bryły świątyni. Wynika to z tego, że kiedyś stał tu znacznie większy kościół parafialny, o czym przypominają zachowane fundamenty. Fundament umieszczony był na unikalnym ze względu na swoją konstrukcję ruszcie, zbudowany z kamienia łamanego i nieociosanych pni. Poniżej znajduje się krypta grobowa z zejściem osłoniętym daszkiem.
Gdy w Cmolasie wybudowano Sanktuarium Przemienienia Pańskiego, drewniany kościół parafialny przeniesiono do Poręb Dymarskich.
Poręby Dymarskie - kościół przeniesiony z Cmalasu |
Parafianie zaczynają schodzić się na mszę, więc my również dołączamy. Mamy więc całą godzinę by zaobserwować każdy detal bogatej polichromii i rzeźbień.
Wnętrze kościoła w Porębach Dymarskich |
Nieopodal dostrzegamy opuszczoną chałupę z kolorową pasieką. Zbutwiałe belki wiszą resztkami sił w zawalającej się konstrukcji.
Pszczoły za to, pracują mimo wszystko i strzegą swoich królestw niespokojnie oblatując nas dookoła.
Jako kontrast dla skromnej architektury drewnianej, odwiedzamy bogactwo dawnej rezydencji magnackiej w Baranowie Sandomierskim. Zamek nazywany często "Małym Wawelem" widzimy już z daleka, niezwykle oświetlony ostatnim promieniem słońca zanim zasłonią go ciemne chmury.
Baranów Sandomierski |
Przechadzamy się po ciekawym parku, który jednak sprawia wrażenie jakby ogrodnik miał wolne od miesiąca.
Małe zaniedbania rzucają się w moje wymagające oczy, ale nie umniejszają pięknu tego miejsca.
Na dziedziniec zamkowy można zajrzeć bezpłatnie, jednak wnętrze zamku zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem.
Krużganki na zamku w Baranowie Sandomierskim |
Na środku dziedzińca rozłożony jest namiot weselny co psuje nam atmosferę. Musimy jednak zrozumieć, że zamek musi na siebie zarabiać pełniąc też funkcje hotelu i restauracji.
Zamek posiada cztery okrągłe baszty w narożach, prostokątną wieżę pośrodku ściany frontowej oraz wewnętrzny dziedziniec otoczony dwukondygnacyjnymi krużgankami.
Maszkaron |
Podkarpacka część wycieczki skończyła się po przekroczeniu Wisły. W następnym wpisie zapraszam do województwa świętokrzyskiego, które jak zwykle zaskoczy nas osobliwościami.
A tymczasem mijamy sielskie krajobrazy wsi z wolnopasącymi się krowami, czy kapliczką skrytą nieśmiało pośród drzew.
Drewniane kościółki to jest to co tygryski lubią najbardziej :D
OdpowiedzUsuńO Cmolasu nieznałem!!!! Polichromie wydają się ciekawe i rozbudowane, krypta grobowa kusi. Do odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńW Baranowie byliśmy, szczerze mówiąc te późno renesansowe palazza ceszą mnie najmniej, Baranów, Niepołomice, Krasiczyn et tutti quanti, no chyba że mają gotyk czy romanizm w fundamentach... o to wtedy z pełnym zapałem jak na Wawel.
Kościółek niezwykle uroczy.Chyba poza moim terytorialnym zasięgiem, niestety.
OdpowiedzUsuńJuż nawet pałac w Baranowie Sandomierskim jest dla mnie prawie na końcu świata. Cieszę się, ze chociaż na blogu mogłam go obejrzeć.
Czekam teraz na świętokrzyskie osobliwości. Może się znajdzie inspiracja do letnich wędrówek.
Mieszkam w tych okolicach i mam okazję dość często odwiedzać Baranowski zamek czy piękny kościółek w Cmolasie . Niestety nigdy nie byłem we wnętrzu tego kościoła bo jakoś zawsze był zamknięty .
OdpowiedzUsuńZamek piękny tak jak subtelny opis. Oczami wyobraźni widzę tu przepiękne księżniczki i przystojnych królewiczów.
OdpowiedzUsuńDorotka jak zwykle przyjemnie czarujesz wysmakowaną poezją tulącą delikatnie zdjęcia. Pozdrawiam ciepło! Asia
Kilka lat temu miałem okazję być w Baranowie Sandomierskim. W pamięć zapadły mi najbardziej krużganki. Przez Baranów Sandomierski przejeżdżałem jeszcze w tamtym roku, ale było niestety zbyt późno na wizytę w zamku.
OdpowiedzUsuńO tym drewnianym kościółku nie słyszałem. Muszę wziąć mapę i zobaczyć gdzie się dokładnie znajduje. Może kiedyś i tam dotrę.
Dobry początek ;) Kolbuszowa teraz zasłynie po "Wołyniu" . . . O, nie wiedzieliśmy że w Baranowie S. w pałacu jest hotel. No cóż, trzeba jakoś sobie radzić, zarabiać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Nader wszystko jednak Cmolas nas urzekł - nie słyszeliśmy zupełnie o tym miejscu, także znów dzięki Tobie poznaliśmy chociaż wirtualnie nowy kawałek świata ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pokazać mało znaną, clomaską perełkę architektury drewnianej. Dziękuję wszystkim za komentarze i odwiedziny!
OdpowiedzUsuńUwielbiam drewnianą architekturę. Ma niepowtarzalny klimat. Chętnie kiedyś odwiedzę Poręby Dymarskie aby obejrzeć ten kościółek.
OdpowiedzUsuń