22 XII 2014
Grudzień płata nam figla i zamiast bożonarodzeniowej bieli, mamy niemal wiosenną pogodę, a o świętach przypominają tylko kolorowe światełka. To dobry czas, żeby wyruszyć śladami cerkwi na południowo-wschodnich krańcach Polski. Nocleg rezerwuję w Starej Birczy u Jadzi. Pokój jest pełen kontrastów - nowoczesna kabina prysznicowa z hydromasażem i radiem, nie pasuje do kurzu i uciapanych szafek. Ale najważniejsze, że łóżka są wygodne, jest ciepło, bo dostaliśmy dodatkowy grzejnik i w nocy panuje idealna ciemność, nie zakłócona żadną latarnią. Trochę zaspaliśmy, więc Andrzej szybko przygotowuje kawę i jej aromat rozwiewa resztki snu. Miła gospodyni ratuje nas dokładną mapą okolicy, a trasę ustalamy już siedząc w aucie. Najbliżej mamy Rudawkę, gdzie obok zadbanej, byłej cerkwi, nasz wzrok przyciąga stary cmentarz z dużym, prostym grobowcem, o który leży oparty długi krzyż.
Dziurawą drogę po chwili zastępuje wstęga nowego asfaltu.
Jesteśmy na terenach dotkniętych krwawą historią przesiedleń. Po dawnych mieszkańcach narodowości ukraińskiej zostały tylko cerkwie. Niektóre miały szczęście być przekształcone na kościół rzymskokatolicki i żyją nowym życiem trzymając pamięć minionych zdarzeń w poblakłej polichromii ściennej, bo wyposażenie mało kiedy się zachowało. Pozostałe świątynie popadały w ruinę, służąc za magazyny, dopóki ktoś się nimi nie zainteresował i nie zainicjował renowacji. Tak było z cerkwią w Kotowie.
|
Cerkiew w Kotowie |
Dopiero teraz została uratowana od całkowitego zniszczenia i prace renowacyjne, aż wrą.
|
Cerkiew w Kotowie |
Podziwiamy sztukę zapomnianych rzemiosł widoczną w ręcznie ciosanych belkach zrębowej budowli.
|
Cmentarz w Kotowie |
Cmentarz widać, że był niedawno wykoszony z gęstych chaszczy, kiedyś zasłaniających stare płaskorzeźby kute w metalu.
|
Kapliczka w Kotowie |
Kilka metrów dalej jest kamienna kapliczka, niestety zamknięta.
|
Kapliczka w Kotowie |
Za to opuszczony dom obok stoi otworem. Nasza ciekawość prowadzi nas do środka, a tam oprócz pomieszczeń gospodarskich, jest mała izba z piecem, szafą, i dwoma łóżkami. Krzesła przy stoliku od maszyny do szycia zostawione są jakby dopiero ktoś na nich siedział. Gazeta z 1995 roku otwarta jest na artykule "Jak zdobyć wizy do Anglii". Niedługo się tam wybieramy, ale już bez wiz, jak to czasy szybko się zmieniają. Po pocztówkach rozrzuconych na łóżku wnioskujemy, że mieszkała tu samotna Babcia... Wychodząc, na progu zauważamy stronę z gazety o zwłokach na strychu. Wolimy nie sprawdzać, czy to faktyczna wskazówka, czy tylko zbieg okoliczności.
|
Opuszczony dom |
Musimy zawrócić, bo droga zamienia się w polny trakt, tu kończy się kontakt z cywilizacją. Mijamy pięknie odsłoniętą skarpę chyba fliszu karpackiego.
|
Ściana z fliszu karpackiego |
Docieramy do Malawy. Cieszy fakt, że cerkwie, które zostały przekształcone na kościół są ładnie utrzymane, ale niektóre są całkiem pozbawione uroku, jak ta.
|
Cerkiew w Malawie |
Natomiast cerkiew w Lipie stoi opuszczona, bo obok wybudowano nowy kościół. Ładnie prezentuje się w otoczeniu starego cmentarza.
|
Cerkiew w Lipie |
W cerkwi w Brzeżawie trwa spowiedź, więc tylko zaglądamy do środka i jadąc dalej, skręcamy w pierwszą lepszą dróżkę w prawo za przystankiem. Zaprowadzi nas ona na wzgórze ze starymi drzewami owocowymi. Po dawnych zabudowaniach została tylko kupka desek i dziura w ziemi, może kiedyś studnia. Dookoła łagodne wzgórza, polana otoczona brzózkami, a wśród nich samotny krzyż.
|
Bezdroża |
Wracamy do świątyni, gdzie Pani już sprzątała po spowiednikach. Luźna rozmowa przerodziła się w opowieść o jej życiu. Gdy miała półtora roku, jej ojca zamordowało UPA. Banda, z ich sąsiadem na czele, wpadła do ich domu, rzucili dziecko w kąt, a braci i dziadka wyrzucili przez okno. Ojca związali, założyli pętlę na szyję i wyprowadzili. Jego ciała nigdy nie znaleziono, ale podobno zwłoki Polaków wrzucali do studni z ropą. Dom został podpalony, więc jej rodzina musiała przenieść się do innego, opuszczonego po przesiedleniach. Wyszła za mąż już w wieku 15 lat, gdyż brakowało miejsca w domu z powodu licznego potomstwa jej brata. Miała czwórkę dzieci, dużo zwierząt gospodarskich i wszystkiego dorobiła się swoją ciężką pracą, bo jej mąż chorował przez 4o lat. Mimo trudnej przeszłości Pani miała uśmiech na twarzy wyrażając wdzięcznośc za obecne spokojne czasy. Podziwiam jej pozytywne podejście, dziś mamy wszystko, a ciągle jesteśmy niezadowoleni. Ale jak stwierdziła: "Są ludzie i ludziska".
|
Była cerkiew w Brzeżawie |
|
Była cerkiew w Brzeżawie |
|
Była cerkiew w Brzeżawie |
(Ten post musiałam podzielić na dwie partie, bo wyszedłby za długi przez ilość zdjęć. Cdn. )
Świetny reportaż i foty. Te krzyże żeliwne to fabryczne odlewy a nie kowalska robota.
OdpowiedzUsuńDziękuję. A to ciekawe z tymi krzyżami, nie wiedziałam!
UsuńWspomnienia tragedii tamtych dni żyją jeszcze w ludziach, odejdą w niepamięć wraz z nimi, szkoda, że niespisane; włóczyliśmy się kilka lat temu po paśmie Wysokiego, Krztowa, ciekawe tereny; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO koło mnie się było! :)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf piękne tereny do zamieszkania wybrałeś :) Prowadzisz może agroturystykę?
OdpowiedzUsuńNom cisza, spokój..chyba, że drwale piłują w pobliżu i traktory warczą :)..szkoda, że nie widziałaś drogi do Kotowa przed remontem..żwirowa i slalom między dziurami ;)..a tego cmentarzyka w Kotowie nie widziałem!, chociaż tyle razy przejeżdżałem..agroturystyka była/jest w planach, ale daaaleka droga do tego jeszcze..z namiotem można :)..sąsiad ma ładne pokoje agro - http://www.ogloszeniaturystyka.pl/annoucements/show/12695/rudawka-kbirczy
UsuńRewelacyjnie, że udało się uratować cerkiew w Kotowie. Zazdroszczę Wam tego opuszczonego domu. Lubię takie miejsca, ale trafić na dom opuszczony stosunkowo niedawno, nie zniszczony i splądrowany jeszcze przez "poszukiwaczy skarbów" i innych "eksploratorów" to prawdziwy rarytas. Szperając w pozostałościach po mieszkańcach można ich w pewien sposób poznać, zobaczyć oczami wyobraźni jak żyli i czym się zajmowali. To fantastyczna sprawa :)
OdpowiedzUsuń