tło

niedziela, 13 marca 2016

Łaszczów - ruiny zamku i Rachanie

Wystarczyło, że choć trochę oddaliliśmy się od granicy, a krajobraz zmienił się znacznie. Zamiast cerkwi nad wsiami górują wieże kościołów i pojawiają się też na urozmaicenie zamki, tzn. ich pozostałości. 


 

środa, 9 marca 2016

Waręż i Dołhobyczów, czyli polsko-ukraiński krajobraz

Jedziemy tak blisko granicy polsko-ukraińskiej, że nasz wzrok sięga, aż za niewidzialną barierę.


Przybliżamy aparatem dwie wieże górujące nad polami i okazuje się, że to ruiny. Ruiny dawnego, polskiego kościoła w Warężu...Tak blisko, a za daleko, by je ocalić.


Ruiny kościoła św. Marka w Warężu na Ukrainie

Historia Waręża pokazuje jak zawiła bywa polityka. Miejscowość leżała w Polsce, a po wojnie ludność ukraińska została wysiedlona. Jednak podczas zmiany granic w 1951 roku, Waręż znalazł się po stronie ZSRR i tym razem wysiedlono z niego Polaków w okolice Ustrzyk. To kto w końcu tam został?

Kościół św. Marka z XVII wieku w Warężu
Andrzej niedługo potem pojechał na Ukrainę i odwiedził Waręż. Zdjęcia z wnętrza ruin kościoła robią wrażenie:
Fot. Andrzej P. - Waręż
Malowidła ścienne w kościele wzorowane były m.in. na dziełach Rubensa.

Fot. Andrzej P. - Waręż
Kościół św. Marka powstał w XVII wieku wraz z klasztorem pijarów. Po zajęciu przez Austrię województwa bełskiego podczas rozbiorów, pijarzy opuścili Waręż.
Fot. Andrzej P. - Waręż
Jako ciekawostkę podam, że ostatnimi właścicielami Waręża byli Hulimkowie, których kaplicę grobową w Mycowie niedawno opisałam.
Fot. Andrzej P. - Waręż
Fot. Andrzej P. - Waręż
Towarzyszy nam polsko ukraiński krajobraz pól, którym obojętne są sztuczne granice.







W Sulimowie oglądamy niezbyt atrakcyjną, ale zabytkową cerkiew.

Sulimów - cerkiew św. Jana Ewangelisty z 1867 r.


Docieramy do punktu zwrotnego tego wyjazdu - Dołhobyczowa. Miasta, które o mały włos nie zostało poza granicami Polski po I wojnie światowej. Polacy siłą wywalczyli sobie przyłączenie miejscowości do swojego kraju.
Cerkiew  pw. św. Symeona Słupnika w Dołhobyczowie
Szczęście cerkwi w Dołhobyczowie od początku było chwiejne. Po wybudowaniu w I połowie XIX wieku musiała odczekać swoje na otwarcie około 1923 roku, ale jej funkcjonowanie przerwała wojna. Potem los potoczył się jak zwykle, przez jakiś czas budynek wykorzystany był przez gminę, by potem opuszczony popaść w ruinę. Aż w końcu cerkiew doczekała się gruntowej renowacji. Patrząc na zdjęcia sprzed remontu, można powiedzieć, że przeszła niesamowitą metamorfozę. 
Kościół pw. MB Częstochowskiej z lat 1911-1914
Kościół w Dołhobyczowie ufundowali Świeżawscy jako wotum dziękczynne za udzielenie dyspenzy  od małżeńskiej przeszkody pokrewieństwa. Ciekawe, że ołtarze boczne i ławki pochodzą z kościołów, które po zmianie granic znalazły się na Ukrainie. 

Zawracamy na swoje południe, ale inną drogą, a to oznacza jeszcze kilka interesujących miejsc do obejrzenia. Bądźcie na bieżąco!

niedziela, 6 marca 2016

Dłużniów - najwyższa cerkiew

Kresowa droga wiedzie nas dalej na północ, równolegle do granicy.

Na wzniesieniu dostrzegamy stary cmentarz, z pięknymi figurami.

Niestety nie wiem, jaka to była dokładnie miejscowość, może ktoś rozpozna?

Dynamicznie zmieniające się chmury tworzą niepokojące tło dla kamiennych twarzy skupionych wśród pól.

Wracamy na drogę, ale czeka nas przymusowa przerwa - znowu kontrola straży granicznej. Mamy piętnaście minut, żeby pooglądać sobie widok z okna samochodu, dyskutując o dalszej trasie wycieczki.

Zza dywanu rozczochranych zbóż widać już nasz kolejny przystanek.
Ale zanim tam dotrzemy, porozkoszujemy się wiejską okolicą z przydrożnymi krzyżami i kilkoma uroczymi chatkami.




Przy cerkwi w Dłużniowie ponownie spotykamy funkcjonariusza, który tym razem legitymuje innych turystów. Są to pierwsi turyści spotkani na naszej dwudniowej wycieczce wzdłuż granicy.

Cerkiew w Dłużniowie
Zastanawiam się, dlaczego ten rejon odwiedzają tylko pasjonaci historii, cerkwi, spokoju? Może dlatego, że infrastruktura turystyczna tutaj nie istnieje. Nie ma noclegów, nie ma nawet podstawowej gastronomi, nie ma wypożyczalni rowerów, nie ma informacji o możliwości zwiedzania cerkwi w środku, ani tablicy z historią ...  A przecież jest tu ogromny potencjał. Teraz, gdy Bieszczady pękają w szwach i nie ma po co tam jechać jeśli oczekuje się spokoju, to turyści będą szukać innych miejsc. Właśnie takich jak te.


Bezdzwonna dzwonnica


Malowidła na drzwiach - rzadkość

To taka mała dygresja studentki turystyki ... A odnośnie cerkwi w Dłużniowie to możliwe, że jest to jedna z najwyższych  cerkwi drewnianych w Polsce.

Cerkiew Podniesienia Krzyża Świętego z 1882 roku
Sielski obrazek na zakończenie notki. Dziękuję za odwiedziny na blogu i wirtualne towarzystwo podczas kresowej wycieczki.

czwartek, 3 marca 2016

Budynin i Żniatyn na kresowej drodze

Rezygnując z jazdy kiepską drogą z Mycowa w kierunku Ukrainy, okazało się, że ominęliśmy opuszczoną cerkiew w Wyżłowie. Jest kolejny powód, by kiedyś tu wrócić. A na razie cofamy się do Budynina, bo zeszłego wieczoru już było ciemno, gdy przez niego jechaliśmy.
Cerkiew w Budyninie

Cerkiew w Budyninie nie ucierpiała wiele po wysiedleniach, bo praktycznie od razu została przejęta przez katolików. We wnętrzu podobno zachowały się polichromie i część ikonostasu, ale tym razem ich nie obejrzeliśmy.
Dawna cerkiew pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, obecnie kościół rzymskokatolicki pw. Opieki NMP

Smukła sylwetka ozdobiona jest galeryjką arkadową i wydatnymi wysokimi okapami.

Drzwi do cerkwi w Budyninie

Na placu cerkiewnym ostał się niewysoki, trochę jakby nieporadny krzyż. Jego kształt i posadownienie wprost na ziemi sugeruje, że jest bardzo stary.

Andrzej słysząc moje ochy i achy natychmiast przybiegł zobaczyć nad czym wzdycham. Trochę się zdziwił, że stoję w zachwycie przed starodawnym wiejskim ogródkiem. Ale przecież to jest wzorowy ogród warzywno-kwiatowy. Jaka obfitość z niego bije, dopieszczony w każdym calu!



Kresowa droga wije się wśród uzłoconych pól.


I doprowadza nas do Żniatyna. Zadzieramy głowy do góry, bo kościół usadowił się na sporym wzgórzu. Zgodnie z praktyką władz zaborczych, aż do 1928 roku służył jednocześnie greko- i rzymsko-katolikom.

Żniatyn - barokowy kościół z 1790 roku  pw. św. Michała Archanioła
 Mijamy kilka kapliczek i figur przydrożnych.

Dzisiaj mija się kapliczki niezauważenie, jakby stały element krajobrazu. Ale kiedyś były ważnym miejscem dla mieszkańców. Na przykład mało kto pamięta o zwyczaju, wg którego do kapliczki odprowadzała matka syna, żona męża wyruszających w świat za chlebem bądź idącego do wojska, na wojnę lub pielgrzymkę. Kapliczka była symbolem granicy między bezpiecznym światem znanym a obcym, dalekim.

Rudbekia wznosi swoje czarne oczka ku niebu, chwaląc spokojną postać Matki Boskiej czuwającą nad wszystkim.


Po tym zamyśleniu nad wiekowymi pomnikami, ruszamy więc dalej w nieznane nam tereny.

sobota, 27 lutego 2016

Korczmin, Chłopiatyn, Myców - drewniane cerkwie

Zmierzch zastał nas w Korczminie. Do resztek światła udało nam się zrobić kiepskie zdjęcia pięknej cerkwi i udaliśmy się na poszukiwanie noclegu. Miejscowi odradzili nam postój we wsi, bo w weekend może być niebezpiecznie. Z kolei parkując na noc w szczerych polach wiedzieliśmy jak to się skończy - kontrolą straży, być może w środku snu.
Cerkiew w Korczminie

wtorek, 23 lutego 2016

Machnów Stary - w cieniu barszczu sosnowskiego

Właściwie to nie wiemy dokąd nas zaprowadzi dziurawa, wyboista droga wśród pól. Wzdłuż pobocza, aleję tworzy osławiony barszcz sosnowskiego.


piątek, 19 lutego 2016

Kornie - kresowy krajobraz po wichurze



Przejście graniczne w Hrebennem przypomina nam o tym, że jesteśmy bezpośrednio w strefie nadgranicznej.

Hrebenne
Niebo zasnuwa się wilgotną warstwą chmur, które ciążą nisko oblepiając nas gorącem. Parna atmosfera wprowadza w klimat miejsca jakby zapomnianego.


We wsi Kornie zastajemy krajobraz po przejściu wichury. Wkoło leżą połamane drzewa i grube konary, musiało być na prawdę groźnie.

Dzwonnica

Murowana cerkiew podobna jest do innych w tym regionie. Wyróżnia ją drewaniana dzwonnica o bardzo ciekawej architekturze.




Za dawną cerkwią znajduje się rozległy cmentarz, widać że niedawno koszony, bo długie źbła traw schną na grobach, które pewnie jeszcze niedawno były mało widoczne zza chaszczy.
Nie ma w bezpośrednim sąsiedztwie domów, nie ma żywej duszy wokół nas, a liście nawet nie zaszeleszczą. W tej dziwnej ciszy wracamy do samochodu coraz bardziej zahipnotyzowani kresami wschodnimi.
Wnętrze grobowca

Makowe pole to rzadkość i choć czerwone płatki już przekwitły to zielone makówki też mają swój urok.
Krajobraz wsi Kornie przypomina troche ten na Ukrainie i wydaje się jakby ta droga nie prowadziła już nigdzie, a jednak ...
Kornie

Po drodze jeszcze kilka artystycznych zdjęć zadziwiajacego świata roślin.

Wstążkowe dróżki kuszą do przejażdżki rowerem.

W tyle zostawiamy kopułę cerkwi w Korniach i zanurzamy się w ocean zbóż.


Następny przystanek będzie we wsi z jeszcze bardziej kresowej niż ta.  



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...